Jak pewnie zauważyliście, ostatnio dość mocno opuściłam się w pisaniu Dyrdymałów. Dlatego w ramach noworocznych postanowień wzięłam sobie za cel zmianę tego stanu rzeczy.
I właściwie na tym mogłabym ten wpis zakończyć, jednak jeśli chcecie poznać więcej szczegółów – zapraszam do dalszej lektury.
Walka z prokrastynacją
Mam gigantyczny problem z odkładaniem rzeczy na później. I jeszcze większy z tym, że wpadłam w błędne koło prokrastynacji. Czyli ilość tych zostawionych na później spraw jest tak przytłaczająca, że przeraża mnie sama myśl zabrania się za nie, przez co prokrastynuję jeszcze bardziej.
Tyczy się to także bloga. Mam kilka rozpoczętych wpisów (często nawet takich, sprzed kilku lat), w przypadku których, gdzieś w połowie ich tworzenia straciłam zapał lub wenę (albo jedno i drugie) do ich dalszego pisania. Strasznie mnie to mierzi. I prowadzi do tego, że zawsze, kiedy wpadnie mi do głowy pomysł na nowego Dyrdymała, myślę sobie – chwila moment, najpierw wypadałoby dokończyć i opublikować któryś z tych poprzednich, niedokończonych wpisów!
To zaś prowadzi do pewnego rodzaju paraliżu twórczego i w efekcie na blogu w ogóle nie pojawia się nic innego.
Podobno z prokrastynacją należy walczyć małymi kroczkami. Postanowiłam, że będę pisać jeden Dyrdymał w miesiącu. To jednocześnie niewiele i straszliwie dużo. Czy się uda? Nie wiem. Jednak zawsze warto spróbować.
Powrót na Hołkołaki
W maju odpuściłam sobie publikowanie na facebookowej grupie Hołkołaków. Napisałam wtedy, że nie mam czasu na szukanie tam nowych materiałów. Nie była to jednak cała prawda. Ostatnie pół roku było dla mnie bowiem dość mocno stresujące zawodowo i finansowo.
Trudno jest wyszukiwać w internetach ciekawych artykułów do podania dalej, kiedy jest się bezrobotnym i gorączkowo szuka nowej pracy. Ciężko jest odkrywać nową muzykę, podczas zastanawiania się, z czego trzeba zrezygnować, by do końca miesiąca starczyło pieniędzy. I niemożliwe jest pisanie radosnych rzeczy w Pozytywny Poniedziałek, jeśli jest się mocno zdołowanym.
Teraz jest odrobinę lepiej, choć ciągle nie tak dobrze, jak być powinno. Tak naprawdę trochę się do powrotu na Hołkołaki zmuszam, bo mam nadzieję, że szukanie materiałów do podzielenia się na grupie, stanie się dla mnie odskocznią od niezbyt fajnej rzeczywistości. Nie chcę jednak wywierać na samej sobie presji, więc znów – nie wiem, czy ten powrót na Facebooka mi się uda.
A przy okazji, skoro o Hołkołakach mowa – dziękuję wszystkim tym, którzy mimo mojej nieobecności publikowali tam nowe treści i pilnowali, żeby grupa nie umarła. Nie wyobrażacie sobie, jak bardzo każde powiadomienie o waszym nowym poście podnosiło mnie na duchu!
Tutaj sprawy mają się tak, że udało mi się wybudzić z uśpienia Dratewkę. Wynikło to jednak z tego, że ostatnio zabrałam go ze sobą na wycieczkę do Londynu. I kiedy skończą mi się zdjęcia, które mu tam zrobiłam, to prawdopodobnie znowu wyślę go na długą drzemkę.
Natomiast jeśli chodzi o mojego prywatnego Instagrama, to standardowo – jeśli pojawi się coś ciekawego, co wpadnie mi w oko, to pewnie to sfotografuję i opublikuję.
Podcasty
Bardzo chciałabym wrócić do nagrywania Rozmowy Międzymiastowej. Tu jednak „hamulcowymi” są dzieciaki mojej Siostry, które zabierają jej cały czas. Na szczęście obydwa maluchy zaczęły już chodzić do przedszkola, skrycie liczę więc na to, że może w przyszłości uda się nam coś nagrać. Niemniej ponownie – niczego nie obiecuję i nie robię sobie na nic nadziei.
Jeśli zaś chodzi o Audio-Dyrdymały, to tu wracamy do problemu blogowej prokrastynacji. Teoretycznie stworzenie takiego nagrania nie trwa długo, ale był to kolejny element, który wstrzymywał mnie przy tworzeniu nowych wpisów. Dlatego na ten moment postanowiłam z tej formy „blogowania” zrezygnować. Jednak kto wie – może kiedyś do niej wrócę?
Kwestia kodowania
Wy prawdopodobnie tego nie widzicie, ale jest jeszcze jedna rzecz, która mocno mnie na Dyrdymałach denerwuje. Jest nią kod strony, który tu nie wygląda do końca ładnie, a na joannaholy.pl jest jeszcze gorszy.
Dlatego w wolnych chwilach (głównie dla własnego spokoju ducha) pracuję także nad nową wersją wyglądu Dyrdymałów. Kiedy (i czy w ogóle) ujrzy ona światło dzienne? To kolejne pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Mam jednak nadzieję, że w tym roku.
Trzymajcie kciuki!
Podobno ważnym elementem podczas wdrażania w życiu jakichkolwiek zmian (niekoniecznie tych noworocznych), jest poinformowanie innych o swoich planach. Dzięki temu człowiek ma mieć potem dodatkową motywację polegającą na tym, że sroko zadeklarował tym wszystkim ludziom, że coś zrobi, to teraz musi dotrzymać słowa.
Co prawda w moim przypadku jest to trochę sprzeczne z założeniem, że nie chcę wywierać na sobie presji. Jednak kto wie – może publiczne ogłoszenie moich dyrdymałowych planów na ten rok mi pomoże w ich realizacji?
Niemniej, bez względu na to, co z tego wyjdzie – wiecie już, jak się sprawy mają. Więc proszę, trzymajcie kciuki, by przynajmniej część z nich się ziściła!