Kilka lat temu chciałam pełniej wykorzystywać swoje życie i czuć się bardziej szczęśliwa. Ale ponieważ nie do końca wiedziałam, jak to zrobić – słuchałam porad różnego typu speców od ogarniania rzeczywistości. A jednym z pro-tipów, który dawał prawie każdy z nich, było to, żeby w styczniu podsumowywać, jak minął nam poprzedni rok. Dzięki temu z jednej strony mieliśmy dostrzec, jakie błędy popełniliśmy i wyciągnąć z tego jakieś wnioski, a z drugiej – odkryć, jak wiele udało się nam osiągnąć, co miało nas pozytywnie zmotywować do dalszych działań.
Kilkukrotnie próbowałam tworzyć takie podsumowanie. Niestety za każdym razem dochodziłam do smutnego wniosku, że choć owszem – w moim życiu przydarzało się kilka wartych odnotowania wydarzeń, to reszta dni w roku – po prostu przeminęła.
Tym razem jest jednak zupełnie inaczej. Paradoksalnie – choć nie zamierzałam przeżyć 2020 pełniej, niż poprzednich lat, a pandemia Covid-19 mocno mnie ograniczała, to w tym roku w moim życiu wydarzyło się więcej, niż przez ostatnie kilka lat.
Dlatego, chyba po raz pierwszy, udało mi się zrobić podsumowanie minionego roku. I choć wiem, że nieładnie się chwalić, to muszę się nim z wami, drodzy Czytelnicy, podzielić.
Uwaga, nowość! Tego Dyrdymała możesz także posłuchać w wersji audio!
Styczeń – nowa praca
Teoretycznie jest to osiągnięcie, które powinnam przypisać jeszcze do roku 2019 – bo to wtedy wspomnianą pracę udało mi się znaleźć. Z drugiej strony, to właśnie od stycznia 2020 do tej nowej pracy zaczęłam uczęszczać. Żartobliwie stwierdziłam wtedy, że „Nowy Rok, nowa praca, nowa ja”. Teraz, z perspektywy czasu myślę, że nie było się wtedy z czego śmiać. Okazało się bowiem, że zadziałał u mnie efekt pozytywnego, nawykowego domina. Czyli zmodyfikowanie jednego „nawyku”, jakim była wykonywana praca, doprowadziło do zmiany innych elementów mojego życia.
Przede wszystkim dzięki temu, że nie wykonywałam już tych samych, rutynowych czynności bibliotecznych, przestałam czuć się odmóżdżona i co za tym idzie – odżyłam psychicznie, zaczęłam mieć więcej energii i bardziej pozytywny nastrój.
Poza tym, wbrew temu, co mówią – pieniądze dają szczęście. A dokładniej – dzięki lepszym zarobkom zaczęłam czuć się bardziej stabilna finansowo. No i w końcu kupiłam sobie kilka rzeczy, o których od dawna marzyłam, a na które nigdy nie było mnie stać. To z kolei nie tylko było satysfakcjonujące, ale też… pomogło mi walczyć z prokrastynacją. Przed 2020 rokiem odkładałam bowiem wiele rzeczy do zrobienia „na później”, bo w danej chwili nie miałam odpowiednich środków finansowych lub narzędzi potrzebnych do ich wykonania. Kiedy więc moje zarobki stały się większe – mogłam w końcu wiele takich spraw załatwić, dzięki czemu zmniejszyło się też, narastające u mnie od wielu lat, poczucie frustracji.
Luty – bilet do teatru
Kiedy z okazji trzydziestych urodzin udałam się na wycieczkę do Wielkiej Brytanii odkryłam, że zorganizowanie kilkudniowego wypadu do tego kraju wcale nie jest trudnym przedsięwzięciem. A przy okazji – że podróżowanie samotnie i na własną rękę, może być bardzo przyjemnym doświadczeniem.
Wtedy też stwierdziłam, że jeśli kiedyś, w przyszłości, nadarzy się kolejna, dobra okazja do odwiedzenia Zjednoczonego Królestwa, to na pewno z niej skorzystam.
Dlatego, kiedy w lutym 2020 pojawiła się możliwość kupienia biletu na przedstawienie teatralne Good, z Davidem Tennantem w roli głównej, niemal bez zastanowienia z niego skorzystałam (a dzięki temu, że moje zarobki były wyższe, mogłam sobie pozwolić na wykupienie bardzo dobrego miejsca).
Spektakl miał się odbyć w listopadzie i zabawne jest to, że kiedy dokonywałam zakupu biletu, pomyślałam: „rety, mam nadzieję, że jesienią Tennant nie zachoruje na grypę i przedstawienie nie zostanie odwołane!”. No cóż – plany pokrzyżował mi inny wirus i koniec końców premiera Good została przełożona na wiosnę 2021. Choć biorąc pod uwagę to, że sytuacja epidemiologiczna na świecie cały czas jest niestabilna, nie zdziwiłabym się i nie obraziła, gdyby termin premiery znowu został przesunięty.
W każdym razie, bez względu na to, kiedy przedstawienie się odbędzie – istotne jest to, że posiadam na nie bilet i zamierzam go wykorzystać!
Marzec – praca zdalna
Nie będę się tu rozpisywać, bo jakiś czas temu pisałam o tym, dlaczego czasy pandemii raczej mi nie doskwierają. Muszę jednak podkreślić jedną rzecz, o której wspomniałam w tamtym Dyrdymale – zawsze marzyła mi się praca zdalna i w 2020 roku, dzięki lockdownowi, mogłam jej w końcu spróbować. I było to naprawdę ciekawe doświadczenie, które pomogło mi odkryć zarówno zalety, jak i wady tej formy wykonywania obowiązków służbowych.
Czy w obecnej chwili, po tylu miesiącach pracy zdalnej, chciałabym pozostać w home-office? I tak i nie, bo moim zdaniem idealna jest praca rotacyjna – kilka dni w domu i kilka w biurze.
Kwiecień – początek Wielkiego, Tajemniczego Projektu
Na ten temat nie napiszę wam w tej chwili wiele, bo projekt cały czas jest w trakcie realizacji. Na szczęście na horyzoncie widać już linię mety, więc kiedy wszystko już będzie gotowe – na pewno zrobię na ten temat bardzo obszernego Dyrdymała.
Miejcie też na uwadze to, że choć w tym wpisie nie opisuję wszystkich miesięcy ubiegłego roku, to wcale nie znaczy, że nic się w nich nie działo. Po prostu wtedy też pracowałam nad moim Wielkim, Tajemniczym Projektem. ︎;)
Maj – drugi raz zostałam ciocią
Dokładnie dwa lata po tym, jak na świat przyszedł mój Siostrzeniec, moja Siostra urodziła córeczkę. I choć wiem, że sprowadzenie tego nowego człowieka na świat nie jest moim „osiągnięciem”, to i tak muszę je tu odnotować. Bo po prostu cieszę się, że znowu zostałam ciocią! ︎:)
Sierpień – nowa fryzura
Miałam na ten temat zrobić osobnego Dyrdymała, ale nie wyszło (generalnie winą za małą ilość postów w zeszłym roku należy obarczać Wielki, Tajemniczy Projekt). Dlatego teraz opiszę tą kwestię nieco szerzej, bo chodzi tu o coś więcej, niż tylko fryzurę.
Dawno, dawno temu, kiedy byłam jeszcze uczennicą – miałam krótko ścięte włosy.
Nie był to jakiś przejaw buntu lub feministycznego manifestu. Po prostu krótkie włosy są mega praktyczne i wygodne. A poza tym – naprawdę lubiłam siebie w takiej fryzurze.
Przyznaję jednak, że wtedy inna była nie tylko moda, ale też moje poczucie estetyki. I dziś, kiedy patrzę na swoje fotografie z tamtych lat – widzę, że nie była to szczególnie wyszukana fryzura.
Wiele osób mówiło mi wtedy: „zapuściłabyś włosy”. Ich argumenty były różne: „bo będzie ci ładniej”, „bo łatwiej będzie ci znaleźć chłopaka”, „bo twoje włosy są takie piękne i zdrowe, że szkoda, żeby były krótkie”, „bo co ci szkodzi spróbować”…
Na studiach ugięłam się i w końcu te włosy zapuściłam, bo… chciałam, żeby ludzie się ode mnie odpierdolili. I o dziwo, zmiana fryzury sprawiła, że niektórzy zaczęli mnie postrzegać i traktować lepiej – przykładowo, nie mówili już, że ubieram się „jak chłopo-bab”, tylko, że w sportowym stylu.
Cały czas liczyło się dla mnie jednak to, by moja fryzura była praktyczna, łatwa i szybka do ułożenia oraz mało denerwująca (czyli taka, w przypadku której włosy nie wpadają mi na przykład do oczu). Dlatego zawsze chodziłam w spiętych włosach. Zabawne i jednocześnie mocno irytujące było natomiast to, że pojawiające się zewsząd głosy „zapuściłabyś włosy” zmieniły się w „rozpuściłabyś włosy”. Jak widzicie – ludziom nigdy się nie dogodzi.
Nie twierdzę, że w długich włosach czułam się lub wyglądałam źle, jednak uważałam, że nie jestem w nich w pełni sobą. Bo jednak była to fryzura, którą starałam się dopasować do norm społecznych, a nie do własnych upodobań. I dlatego nieraz żartowałam, że moja dusza ma krótkie włosy.
Od dłuższego czasu kusiło mnie, by wrócić do krótkich włosów, ale bałam się to zrobić. Nie tylko z powodu tego, że martwiłam się, że ludzie znowu zaczną gadać. Tak, jak napisałam wcześniej, zmieniło się moje poczucie estetyki i obawiałam się, że mi samej nie spodoba się tak radykalne skrócenie fryzury.
2020 był dla mnie jednak rokiem dobrych zmian, walki z prokrastynacją i tak dalej – stwierdziłam więc, że to idealny moment, by zmienić także uczesanie. Zwłaszcza, że przecież gdybym nie wyglądała dobrze w krótkich włosach, to zawsze mogłabym je zapuścić ponownie.
No i stało się – w sierpniu poszłam na ścięcie i WOW – nieskromnie muszę przyznać, że efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania! Bo te nowe, krótkie (i przy okazji nieco inaczej zafarbowane) włosy, w niczym nie przypominają tych, które nosiłam, kiedy byłam nastolatką. Mają „pazur” i wyglądają seksy, ale jednocześnie są wygodne i łatwe w ułożeniu. Przede wszystkim jednak – teraz, kiedy patrzę w lustro – naprawdę widzę w nim siebie.
Wrzesień – Gandalf
Teoretycznie to pod koniec sierpnia podjęłam decyzję, by przygarnąć kota, ale przypiszmy już tą „zasługę” wrześniowi. ︎;) Zwłaszcza, że to właśnie ten miesiąc minął mi na poznawaniu i zaprzyjaźnianiu się z Gandalfem.
I choć mogłabym o moim kocie napisać dużo wspaniałych rzeczy, to znów tego nie zrobię, bo ostatnio popełniłam bardzo długiego Dyrdymała na jego temat (ale kto wie, może we wrześniu tego roku zrobię podsumowanie roku życia z Gandalfem?).
Listopad i grudzień
W tych miesiącach teoretycznie nie wydarzyło się nic godnego odnotowania. Jednak tak, jak napisałam wcześniej – ciągle pracowałam nad Wielkim, Tajemniczym Projektem, czas ten nie był więc ani trochę stracony.
Dobry rok
Jak widzicie, choć globalnie 2020 może uchodzić za rok wręcz katastroficzny, to dla mnie był on bardzo łaskawy. Owszem, nie obyło się bez stresów. Na początku pandemii martwiłam się głównie o to, czy mojej Siostrze uda się bezpiecznie urodzić dziecko. Pod koniec roku natomiast dużo zmartwień przyprawiła mi moja Babcia, która złapała koronawirusa i do tej pory cierpi na różne powikłania po tej chorobie. Poza tym jednak – wszystko jakoś się ułożyło. I w Sylwestra, na przekór innym, zamiast „oby 2021 nie był gorszy od 2020”, życzyłam sobie, by nowy rok był co najmniej tak samo dobry, a nawet lepszy od tego mijającego.
Czego również wam, drodzy Czytelnicy życzę! ︎:)
PS. Czy wysłuchaliście Dyrdymała w wersji audio? A jeśli tak, to jak podoba się wam to rozwiązanie? I czy chcielibyście, by kolejne, nowe Dyrdymały, także posiadały taką wersję?
autor zdjęcia ilustrującego wpis: Free-Photos