Koparki. Czy kiedykolwiek zaprzątaliście sobie nimi myśli przez więcej, niż kilka minut? No, może poza tym sobotnim porankiem, kiedy jedno z takich urządzeń akurat pod waszym oknem, przy akompaniamencie ostrzegawczych „bipów”, mniej lub bardziej wulgarnych okrzyków robotników oraz innych hałasów, nie pozwalało wam odespać szalonego, piątkowego wieczoru.
Nie, nad koparkami nie ma się co zastanawiać. Tylko, czy aby na pewno?
Ja od jakiegoś czasu nie mogę przestać o nich myśleć. I gwarantuję wam, że po przeczytaniu tego Dyrdymała z wami stanie się podobnie.
Posiadam uroczego, dwuletniego Siostrzeńca. Dzieciak dopiero uczy się mówić i z tego powodu w obecnej chwili rozróżnia tylko trzy typy pojazdów. „Brum-brum” to wszystko, co ma kółka, bez względu na to, czy jest to samochód, hulajnoga, czy rower. „Łi-łi”, to z kolei pojazdy posiadające koguty, czyli radiowozy, karetki oraz wozy strażackie. No i są jeszcze ciężkie pojazdy robocze, czyli wszelkiego typu traktory, dźwigi, ciężarówki i inne takie. Je wszystkie mój Siostrzeniec określa mianem koparek. Co więcej – łobuz będzie się z tobą kłócił: jak mu powiesz, że jest w błędzie, bo to jest traktor, a nie koparka, to on ci odpowie, że nie, że to KOPARKA.
Mało tego, koparka zdaje się być w obecnej chwili ulubioną rzeczą mojego Siostrzeńca. Samo wymówienie tego magicznego słowa sprawia, że młodemu poprawia się humor, a jak dodatkowo pokaże się mu tego typu pojazd, to już w ogóle – wszystkie smutki odchodzą w zapomnienie (żeby nie było – mój Siostrzeniec jest bardzo szczęśliwym dzieckiem, ale jak każdy maluch miewa humory i potrafi zrobić awanturę lub rozpłakać się z jakiegoś błahego powodu). A kiedy Siostrzeniec postanawia dać innym domownikom chwilę spokoju i przez moment pobawić się samodzielnie, wtedy bez względu na to, jaką zabawkę trzyma w ręku, często z rozentuzjazmowaniem mówi do siebie: „koparka, Koparka, KOPARKA!”.
No dobrze, ale czemu wam o tym wszystkim piszę? Przecież to zupełnie normalne, że dzieci mają obsesję na jakimś punkcie.
Rzecz w tym, że nie jesteście pierwszymi osobami, którym opowiadam o moim Siostrzeńcu i jego miłości do koparek.
I właśnie TU sprawy zaczynają przybierać dziwny obrót.
Z zaskoczeniem odkryłam bowiem, że niemal każda osoba, która usłyszała powyższą historię, stwierdzała: „mój syn / bratanica / wnuczek / córka znajomej też ma bzika na punkcie koparek”.
Pomyślcie o tym przez chwilę. Gdyby w grę wchodziły starsze dzieci, nie byłoby w tym niczego dziwnego. Przykładowo, jeśli wpuścicie do przedszkola jednego malucha, który uwielbia Gwiezdne Wojny, to istnieją spore szanse na to, że po tygodniu większość dzieciaków w tymże przedszkolu, będzie miała hopla na punkcie tej franczyzy, mimo iż nigdy wcześniej nie widziała żadnego filmu lub serialu z gwiezdno-wojennego uniwersum. Ale my mówimy tu o dwulatkach, czyli dzieciach, które nie mają jeszcze mocno rozwiniętych zdolności komunikacyjnych, więc nie ma mowy o tym, że jeden dwulatek zapała miłością do koparek pod wpływem „rozmowy” ze swoim rówieśnikiem, który również uwielbia tego typu pojazdy.
Raczej nie ma też możliwości, by małolaty podłapały te koparki z mediów, bo zarówno książeczki, programy multimedialne, jak i filmy przeznaczone dla tak młodych odbiorców*, traktują o różnego typu rzeczach, a nie tylko o koparkach.
W przypadku mojego Siostrzeńca było po prostu tak, że pewnego dnia moja Siostra powiedziała do niego „patrz, koparka”, kiedy taki pojazd przejeżdżał za oknem ich domu. Podejrzewam, że z innymi dzieciakami mogło być podobnie i ot tak, pewnego dnia, zaczęły mieć obsesję na punkcie koparek.
Zrozumiałabym jeszcze, gdyby dzieciaki po prostu lubiły duże pojazdy: jeden pałał miłością do traktorów, drugi wolał dźwigi, a jeszcze inny, ten szczególnie gadatliwy, z błyskiem w oczach powtarzał, że jego ulubiony samochód to „betonjarka”. Ale nie, każdy, kogo o to pytam, twierdzi, że dwulatki z którymi on miał styczność – też uwielbiają koparki.
Wszystko powyższe sprawia, że od jakiegoś czasu nie mogę się przestać zastanawiać: dlaczego koparka?
Czy dzieciaki w innych krajach też uwielbiają koparki, czy może dotyczy to tylko maluchów w Polsce?
I bez względu na to, jak duży byłby zasięg tego zjawiska: czy oznacza ono, że dwulatki łączy jakaś telepatyczna więź, która sprawia, że wszystkie one lubią ten sam pojazd?
A może przyczyny tego zjawiska trzeba szukać jeszcze głębiej i miłość do koparek mamy zapisaną… w genach?
Oczywiście istnieje też możliwość, że koparko-mania jest dzieciakom zaszczepiana za pomocą szczepionek.
Jeśli jednak źródło tego zjawiska jest całkowicie naturalne – na punkcie czego dwulatki bzikowały przed wiekami, zanim wynaleziono koparki? I w którym momencie historii, ta inna rzecz została wyparka przez koparki?
I czy miłość do koparek z wiekiem wygasa? A może tylko zostaje ona zaszyta gdzieś, w odmętach naszej podświadomości? W końcu, gdyby ktoś zaproponował mi, żebym usiadła za kierownicą takiego pojazdu, z radością bym się na to zgodziła. I podejrzewam, że z wami byłoby podobnie.
Jak widzicie sprawa jest dość ciekawa i zamierzam dalej badać ten temat. Z tego powodu mam pytanie do was, kochani czytelnicy. Czy wy również spotkaliście kiedyś jakiegoś dwulatka, który miał bzika na punkcie koparek? A może wy też zaliczacie się do grona osób, które w dzieciństwie uwielbiały koparki? Koniecznie dajcie mi znać w komentarzu, bo kto wie – może dzięki temu uda się mi odkryć wielką tajemnicę ludzkości. Albo to, że życie na Ziemi zostało zapoczątkowane przez Kosmiczną Rasę Inteligentnych Koparek (nie mylić z Transformersami ︎:P ).
* Odłóżmy na bok dyskusje na temat tego, czy dwulatki w ogóle powinny bawić się tabletami i oglądać telewizję, OK?
autor zdjęcia ilustrującego wpis: Sebastian Mey