Sebastian Mey – Excavator

Kopar­ki. Czy kie­dy­kol­wiek zaprzą­ta­li­ście sobie nimi myśli przez wię­cej, niż kil­ka minut? No, może poza tym sobot­nim poran­kiem, kie­dy jed­no z takich urzą­dzeń aku­rat pod waszym oknem, przy akom­pa­nia­men­cie ostrze­gaw­czych „bipów”, mniej lub bar­dziej wul­gar­nych okrzy­ków robot­ni­ków oraz innych hała­sów, nie pozwa­la­ło wam ode­spać sza­lo­ne­go, piąt­ko­we­go wieczoru.


Nie, nad kopar­ka­mi nie ma się co zasta­na­wiać. Tyl­ko, czy aby na pewno?

Ja od jakie­goś cza­su nie mogę prze­stać o nich myśleć. I gwa­ran­tu­ję wam, że po prze­czy­ta­niu tego Dyr­dy­ma­ła z wami sta­nie się podobnie.

Posia­dam uro­cze­go, dwu­let­nie­go Sio­strzeń­ca. Dzie­ciak dopie­ro uczy się mówić i z tego powo­du w obec­nej chwi­li roz­róż­nia tyl­ko trzy typy pojaz­dów. „Brum-brum” to wszyst­ko, co ma kół­ka, bez wzglę­du na to, czy jest to samo­chód, hulaj­no­ga, czy rower. „Łi-łi”, to z kolei pojaz­dy posia­da­ją­ce kogu­ty, czy­li radio­wo­zy, karet­ki oraz wozy stra­żac­kie. No i są jesz­cze cięż­kie pojaz­dy robo­cze, czy­li wszel­kie­go typu trak­to­ry, dźwi­gi, cię­ża­rów­ki i inne takie. Je wszyst­kie mój Sio­strze­niec okre­śla mia­nem kopa­rek. Co wię­cej – łobuz będzie się z tobą kłó­cił: jak mu powiesz, że jest w błę­dzie, bo to jest trak­tor, a nie kopar­ka, to on ci odpo­wie, że nie, że to KOPARKA.

Mało tego, kopar­ka zda­je się być w obec­nej chwi­li ulu­bio­ną rze­czą moje­go Sio­strzeń­ca. Samo wymó­wie­nie tego magicz­ne­go sło­wa spra­wia, że mło­de­mu popra­wia się humor, a jak dodat­ko­wo poka­że się mu tego typu pojazd, to już w ogó­le – wszyst­kie smut­ki odcho­dzą w zapo­mnie­nie (żeby nie było – mój Sio­strze­niec jest bar­dzo szczę­śli­wym dziec­kiem, ale jak każ­dy maluch mie­wa humo­ry i potra­fi zro­bić awan­tu­rę lub roz­pła­kać się z jakie­goś bła­he­go powo­du). A kie­dy Sio­strze­niec posta­na­wia dać innym domow­ni­kom chwi­lę spo­ko­ju i przez moment poba­wić się samo­dziel­nie, wte­dy bez wzglę­du na to, jaką zabaw­kę trzy­ma w ręku, czę­sto z roz­en­tu­zja­zmo­wa­niem mówi do sie­bie: „kopar­ka, Kopar­ka, KOPARKA!”.

No dobrze, ale cze­mu wam o tym wszyst­kim piszę? Prze­cież to zupeł­nie nor­mal­ne, że dzie­ci mają obse­sję na jakimś punkcie.

Rzecz w tym, że nie jeste­ście pierw­szy­mi oso­ba­mi, któ­rym opo­wia­dam o moim Sio­strzeń­cu i jego miło­ści do koparek.

I wła­śnie TU spra­wy zaczy­na­ją przy­bie­rać dziw­ny obrót.

Z zasko­cze­niem odkry­łam bowiem, że nie­mal każ­da oso­ba, któ­ra usły­sza­ła powyż­szą histo­rię, stwier­dza­ła: „mój syn / bra­ta­ni­ca / wnu­czek / cór­ka zna­jo­mej też ma bzi­ka na punk­cie kopa­rek”.

Pomy­śl­cie o tym przez chwi­lę. Gdy­by w grę wcho­dzi­ły star­sze dzie­ci, nie było­by w tym nicze­go dziw­ne­go. Przy­kła­do­wo, jeśli wpu­ści­cie do przed­szko­la jed­ne­go malu­cha, któ­ry uwiel­bia Gwiezd­ne Woj­ny, to ist­nie­ją spo­re szan­se na to, że po tygo­dniu więk­szość dzie­cia­ków w tym­że przed­szko­lu, będzie mia­ła hopla na punk­cie tej fran­czy­zy, mimo iż nigdy wcze­śniej nie widzia­ła żad­ne­go fil­mu lub seria­lu z gwiezd­no-wojen­ne­go uni­wer­sum. Ale my mówi­my tu o dwu­lat­kach, czy­li dzie­ciach, któ­re nie mają jesz­cze moc­no roz­wi­nię­tych zdol­no­ści komu­ni­ka­cyj­nych, więc nie ma mowy o tym, że jeden dwu­la­tek zapa­ła miło­ścią do kopa­rek pod wpły­wem „roz­mo­wy” ze swo­im rówie­śni­kiem, któ­ry rów­nież uwiel­bia tego typu pojazdy.

Raczej nie ma też moż­li­wo­ści, by mało­la­ty pod­ła­pa­ły te kopar­ki z mediów, bo zarów­no ksią­żecz­ki, pro­gra­my mul­ti­me­dial­ne, jak i fil­my prze­zna­czo­ne dla tak mło­dych odbior­ców*, trak­tu­ją o róż­ne­go typu rze­czach, a nie tyl­ko o koparkach.

W przy­pad­ku moje­go Sio­strzeń­ca było po pro­stu tak, że pew­ne­go dnia moja Sio­stra powie­dzia­ła do nie­go „patrz, kopar­ka”, kie­dy taki pojazd prze­jeż­dżał za oknem ich domu. Podej­rze­wam, że z inny­mi dzie­cia­ka­mi mogło być podob­nie i ot tak, pew­ne­go dnia, zaczę­ły mieć obse­sję na punk­cie koparek.

Zro­zu­mia­ła­bym jesz­cze, gdy­by dzie­cia­ki po pro­stu lubi­ły duże pojaz­dy: jeden pałał miło­ścią do trak­to­rów, dru­gi wolał dźwi­gi, a jesz­cze inny, ten szcze­gól­nie gada­tli­wy, z bły­skiem w oczach powta­rzał, że jego ulu­bio­ny samo­chód to „beton­jar­ka”. Ale nie, każ­dy, kogo o to pytam, twier­dzi, że dwu­lat­ki z któ­ry­mi on miał stycz­ność – też uwiel­bia­ją koparki.

Wszyst­ko powyż­sze spra­wia, że od jakie­goś cza­su nie mogę się prze­stać zasta­na­wiać: dla­cze­go koparka?

Czy dzie­cia­ki w innych kra­jach też uwiel­bia­ją kopar­ki, czy może doty­czy to tyl­ko malu­chów w Polsce?

I bez wzglę­du na to, jak duży był­by zasięg tego zja­wi­ska: czy ozna­cza ono, że dwu­lat­ki łączy jakaś tele­pa­tycz­na więź, któ­ra spra­wia, że wszyst­kie one lubią ten sam pojazd?

A może przy­czy­ny tego zja­wi­ska trze­ba szu­kać jesz­cze głę­biej i miłość do kopa­rek mamy zapi­sa­ną… w genach?

Oczy­wi­ście ist­nie­je też moż­li­wość, że kopar­ko-mania jest dzie­cia­kom zaszcze­pia­na za pomo­cą szczepionek.

Jeśli jed­nak źró­dło tego zja­wi­ska jest cał­ko­wi­cie natu­ral­ne – na punk­cie cze­go dwu­lat­ki bzi­ko­wa­ły przed wie­ka­mi, zanim wyna­le­zio­no kopar­ki? I w któ­rym momen­cie histo­rii, ta inna rzecz zosta­ła wypar­ka przez koparki?

I czy miłość do kopa­rek z wie­kiem wyga­sa? A może tyl­ko zosta­je ona zaszy­ta gdzieś, w odmę­tach naszej pod­świa­do­mo­ści? W koń­cu, gdy­by ktoś zapro­po­no­wał mi, żebym usia­dła za kie­row­ni­cą takie­go pojaz­du, z rado­ścią bym się na to zgo­dzi­ła. I podej­rze­wam, że z wami było­by podobnie.


Jak widzi­cie spra­wa jest dość cie­ka­wa i zamie­rzam dalej badać ten temat. Z tego powo­du mam pyta­nie do was, kocha­ni czy­tel­ni­cy. Czy wy rów­nież spo­tka­li­ście kie­dyś jakie­goś dwu­lat­ka, któ­ry miał bzi­ka na punk­cie kopa­rek? A może wy też zali­cza­cie się do gro­na osób, któ­re w dzie­ciń­stwie uwiel­bia­ły kopar­ki? Koniecz­nie daj­cie mi znać w komen­ta­rzu, bo kto wie – może dzię­ki temu uda się mi odkryć wiel­ką tajem­ni­cę ludz­ko­ści. Albo to, że życie na Zie­mi zosta­ło zapo­cząt­ko­wa­ne przez Kosmicz­ną Rasę Inte­li­gent­nych Kopa­rek (nie mylić z Trans­for­mer­sa­mi ︎:P ).


* Odłóż­my na bok dys­ku­sje na temat tego, czy dwu­lat­ki w ogó­le powin­ny bawić się table­ta­mi i oglą­dać tele­wi­zję, OK?

autor zdję­cia ilu­stru­ją­ce­go wpis: Seba­stian Mey