Dyrdymały – ekran ładowania

Ten wpis powi­nien zostać opu­bli­ko­wa­ny pierw­sze­go stycz­nia tego roku. Jak widzi­cie nastą­pił tu drob­ny poślizg cza­so­wy, dla­te­go przez moment uda­waj­my wszy­scy, że zno­wu mamy począ­tek roku, dobrze?

Dla­cze­go aku­rat pierw­szy stycz­nia? Bo wła­śnie w tym dniu, w 2009 roku, opu­bli­ko­wa­łam pierw­sze­go Dyrdymała.

Inny­mi sło­wy – w stycz­niu tego roku blog obcho­dził okrą­głe, dzie­sią­te uro­dzi­ny. A ja chcia­łam uczcić ten jubi­le­usz w naj­lep­szy zna­ny mi spo­sób, czy­li poprzez zro­bie­nie małe­go liftin­gu wyglą­du strony.

Dla­te­go z oka­zji dzie­sią­tych uro­dzin Dyr­dy­ma­łów, witam was na nowej wer­sji bloga!

Dyrdymały znowu razem!

Kie­dy zaczę­łam pisać blo­ga, byłam na stu­diach i co za tym idzie – mia­łam masę wol­ne­go cza­su. Nowe wpi­sy poja­wia­ły się więc bar­dzo czę­sto (i były znacz­nie krót­sze, niż teraz… choć wte­dy wszy­scy mi mówi­li, że są za dłu­gie!). A ponie­waż jakaś poło­wa z nich trak­to­wa­ła o fil­mach i seria­lach, w 2012 roku zde­cy­do­wa­łam się na pisa­nie na osob­nym blo­gu Dyr­dy­ma­łów Fil­mo­wo-Seria­lo­wych (i przy oka­zji na pierw­szą prze­pro­wadz­kę bloga).

Ale rado­sne, stu­denc­kie cza­sy się skoń­czy­ły, czę­sto­tli­wość z jaką publi­ku­ję nowe wpi­sy zna­czą­co zma­la­ła i roz­dzie­la­nie Dyr­dy­ma­łów na zwy­kłe i fil­mo­wo-seria­lo­we prze­sta­ło być sen­sow­ne. Dla­te­go wra­cam do źró­deł i blog znów będzie tyl­ko jeden.

Przeczytaj je wszystkie!

Jak pew­nie zauwa­ży­li­ście, Dyr­dy­ma­ły zmie­ni­ły nie tyl­ko adres, ale tak­że zyska­ły nowy wygląd.

Ekran łado­wa­nia, któ­ry was wita, domyśl­nie będzie się poja­wiał tyl­ko kie­dy pierw­szy raz wej­dzie­cie na blo­ga. Pomy­śla­łam jed­nak, że na począt­ku więk­szość z was będzie mu się chcia­ła przyj­rzeć dokład­niej, dla­te­go póki co będzie go widać przy każ­dym odświe­że­niu strony.

I tu mam wia­do­mość dla osób, któ­re czy­ta­ją Dyr­dy­ma­ły na tele­fo­nie. Nie­ste­ty widzi­cie ekran łado­wa­nia w okro­jo­nej wer­sji, bo na małym ekra­nie nie dało się zmie­ścić wszyst­kie­go. Ale spo­koj­nie – wer­sję full-wypas może­cie podej­rzeć w obraz­ku ilu­stru­ją­cym ten wpis. Przy czym, jeśli macie pod ręką kom­pu­ter z dużym moni­to­rem, zachę­cam was, byście zer­k­nę­li na Dyr­dy­ma­ły za jego pośred­nic­twem, bo wspo­mnia­ny obra­zek nie poka­zu­je wszyst­kie­go. ︎;)

Dyrdymały - komunikat ładowania

Na wypadek, jakbyście się zastanawiali – wszystkie komunikaty dotyczące ładowania strony są prawdziwe!

Na ekra­nie łado­wa­nia poja­wia­ją się krót­kie infor­ma­cje na temat tego, co się „ładu­je”. Obec­nie takich komu­ni­ka­tów jest rów­ne pięć­dzie­siąt i skrypt za każ­dym razem loso­wo poka­zu­je trzy z nich. Ale hej – nic nie stoi na prze­szko­dzie, by ta pula się zwięk­szy­ła. Dla­te­go jeśli macie pomy­sły na nowe komu­ni­ka­ty tego typu – koniecz­nie podziel­cie się nimi w komen­ta­rzu! ︎:)

Boczna kolumna dla każdego

W pra­wym, dol­nym rogu poja­wił się przy­cisk poka­zy­wa­nia i ukry­wa­nia bocz­nej kolum­ny. Jeśli do tej pory czy­ta­li­ście Dyr­dy­ma­ły tyl­ko na ekra­nie tele­fo­nu, to praw­do­po­dob­nie nawet nie wie­dzie­li­ście, że bocz­na kolum­na ist­nie­je, bo na małych ekra­nach była ona nie­wi­docz­na. Teraz może ją zoba­czyć każ­dy. I co wię­cej – każ­dy może ją też scho­wać, bo przy­cisk pokaż/​ukryj dzia­ła tak­że na dużych ekranach.

Dyrdymały - boczna kolumna

Klikasz i jest… albo jej nie ma. Wybór należy do ciebie!

Dodam jesz­cze, że w spi­sie tre­ści popra­wi­łam mecha­nizm prze­ska­ki­wa­nia do poszcze­gól­nych czę­ści tekstu.

Nie­ste­ty nie uda­ło mi się uspraw­nić funk­cji kopio­wa­nia lin­ku bez­po­śred­nio do dane­go frag­men­tu Dyr­dy­ma­ła i w nie­któ­rych prze­glą­dar­kach nie będzie ona działać.

Przejdź na Ciemną Stronę Mocy… automatycznie

W lewym, dol­nym rogu, może­cie prze­łą­czyć się na jasny lub ciem­ny wygląd blo­ga. Ten mecha­nizm teo­re­tycz­nie ist­niał już wcze­śniej, ale nie dzia­łał do koń­ca tak dobrze, jak powi­nien (mię­dzy inny­mi dla­te­go, bo wyma­gał prze­ła­do­wa­nia stro­ny). Teraz wszyst­ko funk­cjo­nu­je już wyśmie­ni­cie. I co wię­cej – może­cie wybrać opcję auto­ma­tycz­ne­go prze­łą­cza­nia – wte­dy Dyr­dy­ma­ły same będą prze­cho­dzi­ły na Ciem­ną Stro­nę Mocy, po każ­dym zacho­dzie słońca.

Dyrdymały - wybór skórki

Przechodzenie na Jasną lub Ciemną Stronę Mocy nigdy wcześniej nie było takie proste!

Tak na mar­gi­ne­sie, z tym auto­ma­tycz­nym prze­łą­cza­niem kolo­rów wią­że się pew­na zabaw­na historia.

Kie­dy przy­mie­rza­łam się do zako­do­wa­nia tego ele­men­tu stro­ny, myśla­łam, że będę potrze­bo­wać skryp­tu, któ­ry będzie okre­ślać, gdzie znaj­du­je się czy­tel­nik Dyr­dy­ma­łów i na pod­sta­wie tego spraw­dzać, o któ­rej godzi­nie w danym miej­scu nastą­pi wschód i zachód słońca.

Na szczę­ście zanim zabra­łam się za kodo­wa­nie tak kar­ko­łom­nej funk­cji – spraw­dzi­łam, jak podob­ny mecha­nizm dzia­ła na innych stro­nach. I co się oka­za­ło? Że tam jest to roz­wią­za­ne po pro­stu na zasa­dzie: „o godzi­nie 18.00 zmień skór­kę na ciem­ną i wyłącz ją o 8.00 rano”. Tak­że LoL.

Przy czym muszę tu dodać, że na Dyr­dy­ma­łach zmia­na kolo­rów jest nie­co bar­dziej dokład­na, bo godzi­ny prze­łą­cza­nia kolo­rów są inne o każ­dej porze roku.

Zakodowane od zera

Wspo­mi­na­łam o pisa­niu lub uspraw­nia­niu pew­nych mecha­ni­zmów, bo nie wiem, czy wie­cie, że pra­wie wszyst­ko, co tu widzi­cie (poza sil­ni­kiem, jakim jest Word­Press, kil­ko­ma wtycz­ka­mi oraz paro­ma drob­ny­mi, zewnętrz­ny­mi skryp­ta­mi), zako­do­wa­łam oso­bi­ście i własnoręcznie.

Być może zapy­ta­cie teraz „po co, sko­ro ist­nie­je masa goto­wych roz­wią­zań?”. Odpo­wiem na to dokład­nie tak samo, jak pięć lat temu, kie­dy udo­stęp­ni­łam wcze­śniej­szą, rów­nież zako­do­wa­ną prze­ze mnie, wer­sję blo­ga – bo dla mnie takie kodo­wa­nie jest wal­ką z wła­sny­mi sła­bo­ścia­mi. A tak­że świet­ną oka­zją do naucze­nia się cze­goś nowego.

Może zada­je­cie teraz kolej­ne pyta­nie „cze­mu napi­sa­łam wszyst­ko od zera, zamiast popra­wić to, co już mia­łam?”. Bo taki świe­ży start pozwa­la spoj­rzeć na wszyst­ko z innej stro­ny i zna­leźć nowe, lep­sze roz­wią­za­nia pew­nych pro­ble­mów. Poza tym, każ­dy koder powie wam, że cza­sem łatwiej jest napi­sać nową funk­cję, niż mody­fi­ko­wać sta­rą, któ­rą musi­my wcze­śniej prze­czy­tać, zro­zu­mieć (lub przy­po­mnieć sobie, o co w niej cho­dzi­ło) i zmie­nić tak, by dalej współ­gra­ła z resz­tą kodu. Do tego docho­dzi jesz­cze kwe­stia cią­głej ewo­lu­cji języ­ków pro­gra­mo­wa­nia, któ­ra spra­wia, że teraz pew­ne rze­czy moż­na zako­do­wać w prost­szy spo­sób, niż kil­ka lat temu.

Tookapic – Iron Man

Przy okazji teraz już wiecie, czemu Tony Stark ciągle budował sobie nowe zbroje, zamiast nieustannie ulepszać jeden jej model.

autor zdjęcia: Tookapic

Nowy kod na stro­nie powi­nien więc dzia­łać znacz­nie lepiej i szyb­ciej od poprzed­nie­go. Dodat­ko­wo roz­gry­złam jak zako­do­wać pew­ne rze­czy, któ­re dotych­czas dzia­ła­ły dzię­ki word­pres­so­wym wtycz­kom. Dzię­ki temu znów – Dyr­dy­ma­ły powin­ny łado­wać się szyb­ciej, bo kil­ka lini­jek kodu napi­sa­ne­go w kon­kret­nym celu zawsze będzie lżej­sze od potęż­ne­go plu­gi­nu, któ­ry ma masę funk­cji i dzia­ła bar­dziej ogólnie.

Google pokocha nowe Dyrdymały!

W cią­gu ostat­nich pię­ciu lat zmia­nie ule­gły tak­że pew­ne wytycz­ne doty­czą­ce logicz­nej struk­tu­ry kodu HTML. Przy­kła­do­wo wte­dy licz­ba nagłów­ków pierw­sze­go stop­nia, czy­li H1, mogła być nie­ogra­ni­czo­na. Mia­łam więc na stro­nie nawet kil­ka­na­ście takich nagłów­ków (tytuł blo­ga, tytuł wpi­su, śród­ty­tu­ły). A potem przy­szedł Google i powie­dział, że na stro­nie powi­nien być tyl­ko jeden nagłó­wek H1.

Wte­dy mach­nę­łam na to ręką, bo nie chcia­ło mi się wszyst­kie­go zmie­niać. Teraz, na nowych Dyr­dy­ma­łach, wszyst­ko jest już zako­do­wa­ne zgod­nie z obo­wią­zu­ją­cy­mi stan­dar­da­mi, czy­li na stro­nie ist­nie­je tyl­ko jeden nagłó­wek H1.

Pozo­sta­je tyl­ko mieć nadzie­ję, że Google za mie­siąc nie zmie­nił swo­ich wytycznych.


Kolej­ną nowo­ścią jest to, że wszyst­kie obraz­ki we wpi­sach posia­da­ją src­set. Jest to mecha­nizm, któ­ry poka­zu­je obraz­ki w mniej­szej roz­dziel­czo­ści na urzą­dze­niach z małym ekra­nem. Dzię­ki temu stro­na ładu­je się szyb­ciej i zja­da mniej trans­fe­ru. Co powin­no ucie­szyć zarów­no was, jak i wyszu­ki­war­ki inter­ne­to­we. A co mają z tego te dru­gie? To, że Google i jemu podob­ni lepiej oce­nia­ją stro­ny, któ­re szyb­ko ładu­ją się na urzą­dze­niach mobilnych.


Waż­ne jest też to, że nowa wer­sja Dyr­dy­ma­łów korzy­sta z mecha­ni­zmów szy­fru­ją­cych (adres zaczy­na się od HTTPS, a nie, jak wcze­śniej, od HTTP). Dla was pew­nie nie ma więk­sze­go zna­cze­nia, ale znów – Google bar­dzo się z tej zmia­ny ucieszy.

Nowy adres to nie wszystko

Zacznę od kolej­nej cie­ka­wost­ki. Począt­ko­wo Dyr­dy­ma­ły mia­ły zamiesz­kać pod adre­sem dyrdymaly.blog, ale nie­daw­no uda­ło mi się wyku­pić dome­nę dyrdymaly.pl. I miej­my nadzie­ję, że pod tym adre­sem blog będzie już funk­cjo­no­wał po wsze cza­sy. ︎;)

Ale zmie­nił się nie tyl­ko adres, ale tak­że hosting. Nowe Dyr­dy­ma­ły sie­dzą na ser­we­rach zenbox.pl, a te moim zda­niem są znacz­nie szyb­sze od tych wcześniejszych.

Retrokonwersja… znowu!

Retro­kon­wer­sja to taki biblio­te­kar­ski ter­min ozna­cza­ją­cy prze­no­sze­nie danych do nowe­go sys­te­mu i przy oka­zji edy­to­wa­nie ich tak, by do tego sys­te­mu pasowały.

Strasz­nie się boję, że pew­ne­go dnia Live­Jo­ur­nal i Blog­spot, czy­li ser­wi­sy, w któ­rych na począt­ku pisa­łam Dyr­dy­ma­ły, znik­ną z sie­ci. Dla­te­go pięć lat temu, kie­dy prze­nio­słam blo­ga na wła­sny ser­wer i na Word­Pres­sa, zało­ży­łam sobie, że wszyst­kie te sta­re wpi­sy tak­że sko­piu­ję do nowe­go miejsca.

No cóż, po pię­ciu latach pro­ces retro­kon­wer­sji nie dość, że się nie skoń­czył, to jesz­cze trze­ba go teraz zacząć tro­chę na nowo (ach, te prze­klę­te H1!). Dla­te­go, jak pew­nie zauwa­ży­li­ście – blog nie jest zupeł­nie pusty i ist­nie­je na nim kil­ka innych, bar­dzo sta­rych wpi­sów. Inne pew­nie też się poja­wią… kie­dyś. Ale co waż­niej­sze – póki co na pew­no nie znik­ną one z miejsc, w któ­rych zosta­ły pier­wot­nie opublikowane.

Z dru­giej stro­ny, kil­ka lat temu nie ist­nia­ły ser­wi­sy z dar­mo­wy­mi zdję­cia­mi takie, jak na przy­kład Pixa­bay. Plu­sem tej re-retro­kon­wer­sji jest więc to, że pod­czas prze­no­sze­nia sta­rych Dyr­dy­ma­łów tutaj, przy oka­zji ilu­stru­ję je nowy­mi, legal­ny­mi foto­gra­fia­mi. Co mnie bar­dzo cie­szy, bo nie lubię łamać pra­wa autorskiego.

Na koniec – komentarze!

Naj­bar­dziej fru­stru­ją­ce w two­rze­niu stron inter­ne­to­wych jest to, że trze­ba je zako­do­wać tak, by dzia­ła­ły i dobrze pre­zen­to­wa­ły się na każ­dym urzą­dze­niu. A potem i tak znaj­dzie się ktoś z table­tem o dziw­nych wymia­rach albo egzo­tycz­ną prze­glą­dar­ką inter­ne­to­wą, na któ­rych wszyst­ko się roz­je­dzie. ︎:P

Dla­te­go w tej chwi­li mam do was gigan­tycz­ną proś­bę! Jeśli zauwa­ży­cie, że coś wyświe­tla się źle lub po pro­stu dziw­nie – zrób­cie rzut ekra­nu i wklej­cie go w komen­ta­rzu, razem z infor­ma­cją, z jakiej prze­glą­dar­ki korzy­sta­li­ście, kie­dy poja­wił się taki błąd.

Oczy­wi­ście, jeśli wszyst­ko dzia­ła OK, to też może­cie ode­zwać się i napi­sać, jak podo­ba się wam nowy wygląd blo­ga. I któ­ry z komu­ni­ka­tów na ekra­nie łado­wa­nia naj­bar­dziej was roz­ba­wił. ︎:)

I tu pora wspo­mnieć o ostat­niej nowo­ści. Na blo­gu dzia­ła teraz wtycz­ka, któ­ra pozwa­la na komen­to­wa­nie albo za pośred­nic­twem Disqu­sa (czy­li tak, jak to mia­ło miej­sce do tej pory), albo przy pomo­cy Face­bo­oka. Trze­ba tyl­ko klik­nąć i prze­łą­czyć się na jed­ną lub dru­gą opcję. Mam nadzie­ję, że to roz­wią­za­nie przy­pad­nie wam do gustu!


EDIT po ponad pół roku: Wspo­mnia­na wyżej wtycz­ka zosta­ła wyłą­czo­na, bo po pierw­sze zabu­rza­ła dzia­ła­nie Disqu­sa, a po dru­gie – z moż­li­wo­ści komen­to­wa­nia przez Face­bo­oka i tak nikt nie korzystał.


PS. A korzy­sta­jąc z tego, że mamy pierw­sze­go stycz­nia – szczę­śli­we­go nowe­go roku! ︎:P