Ostatnio zachwycam się trailerami głównie na Facebooku, bo tak jest szybciej i łatwiej. W tym przypadku muszę jednak przezwyciężyć lenistwo i odnotować tutaj: ekranizacja Dobrego omenu, która będzie miała premierę w przyszłym roku, jak na razie zapowiada się fantastycznie!
Ale po kolei.
Zaczęło się, jak to ostatnio często u mnie bywa – od Davida Tennanta. Informacja o kręceniu adaptacji Dobrego omenu pewnie zupełnie by mnie nie zainteresowała, gdyby nie to, że w jednej z głównych ról w serialu obsadzono mojego ulubionego, brytyjskiego aktora.
Zaraz po tym, jak dotarły do mnie pierwsze newsy – sięgnęłam po książkę. Podczas jej lektury świetnie się bawiłam (co mnie nie zdziwiło, bo jednym z autorów powieści jest mistrz Terry Pratchett).
Zaskoczyło mnie natomiast, że wystarczyło mi przeczytać jeden akapit opisujący Crowley'a – czyli postać, w którą wcielił się Tennant – by zrozumieć, że szkocki aktor jest stworzony do zagrania tego bohatera.
Potem ruszyły zdjęcia do serialu. Jednym z producentów został Neil Gaiman, czyli współautor książkowego oryginału. To zwiększyło moje nadzieje na to, że Dobry omen będzie udaną ekranizacją. A ponieważ pan Gaiman jest dość aktywny w social-mediach – prawie codziennie dzielił się z internetem fotkami z planu. No i znów – wow, co to były za zdjęcia! Po zobaczeniu każdego z nich niemal piszczałam z radości „rany, to będzie cudowne!”.
Zdjęcia na planie dobiegły końca, tworzenie serialu weszło w fazę post-produkcji i przez jakiś czas o Dobrym omenie zrobił się trochę cicho (co oczywiście wcale nie oznaczało, że prace zostały wstrzymane!).
O serialu przypomniano na San Diego Comic-Con, gdzie co prawda nie pokazano jeszcze żadnego zwiastuna, tylko sympatyczne wideo z planu oraz pierwszy plakat. I to po raz kolejny – zaostrzyło mój apetyt!
Tymczasem w ostatni weekend światło dzienne w końcu ujrzał pierwszy teaser! I znów: wow, jak to wszystko pięknie wygląda. Z resztą, co tu będę dyrdymalić – zobaczcie sami!
Och, nie potrafię wyrazić, jak bardzo nie mogę się doczekać przyszłorocznej premiery Dobrego omenu. Czy znacie kogoś, kto mógłby mi pożyczyć TARDIS lub innego DeLoreana, żebym mogła już teraz skoczyć do przyszłości i zobaczyć jak ta ekranizacja wygląda?
A przy okazji, skoro już przy zwiastunach produkcji z Davidem Tennantem jesteśmy – ostatnio pojawił się także trailer Mary Queen of Scots.
No i mam tu z Tennantem pewien problem. Nie chodzi bynajmniej o to, że aktor będzie w filmie nosił absurdalnie wielką brodę.
Rzecz w tym, że jakiś czas temu widziałam zdjęcie z planu Mary Queen of Scots. I teraz za każdym razem, jak widzę ujęcie z Tennantem, parskam śmiechem, bo nie mogę przestać myśleć o tym, że on pod tą historyczną togą na pewno nosił jeansy i trampki. Przez to boję się, że ciężko mi będzie oglądać ten film w kinie, bo będę musiała wtedy pilnować, by co chwila nie parskać śmiechem.
I jeszcze ostatnia uwaga odnośnie zwiastuna Mary Queen of Scots. Czy przed nakręceniem każdego ujęcia, Tennant przez godzinę siedział w piwnicy lub lochu, żeby potem mieć takie straszne, ciemne, puste oczy? ︎:P
źródło grafiki ilustrującej wpis: Amazon
Wpis pochodzi z poprzedniej wersji bloga. Został zredagowany i nieznacznie zmodyfikowany.
Oryginalny tekst możesz przeczytać tutaj.