Logan Style

Mówi się, że żyje­my w kul­tu­rze remik­su. W radiu lecą cove­ry sta­rych prze­bo­jów, w kinach nowe wer­sje fil­mów z daw­nych lat. A nawet, jeśli coś wyda­je się „ory­gi­nal­ne”, po bliż­szej ana­li­zie oka­zu­je się, że wyko­rzy­stu­je sta­re, zna­ne do bólu sche­ma­ty. W ten świat popkul­tu­ry z recy­klin­gu świet­nie wpi­su­ją się fanow­skie widea (któ­re lubię nazy­wać fanvi­da­mi), czy­li krót­kie, kil­ku­mi­nu­to­we nagra­nia zmon­to­wa­ne z frag­men­tów fil­mów lub seria­li. Nie­któ­rzy nie trak­tu­ją fanvi­dów poważ­nie. Uwa­ża­ją je za prze­jaw odtwór­czej twór­czo­ści, coś, co nie ma arty­stycz­nej war­to­ści. Ja jed­nak jestem odmien­ne­go zdania.

W dzi­siej­szym Dyr­dy­ma­le poka­żę wam szcze­gól­ny rodzaj fanvi­dów, jakim są fanow­skie zwia­stu­ny wzo­ru­ją­ce się na praw­dzi­wych tra­ile­rach fil­mo­wych. Usiądź­cie więc wygod­nie i pod­kręć­cie dźwięk, bo w tym wpi­sie będzie masa rze­czy do oglądania.

Stylowe zwiastuny

Zro­bie­nie dobre­go zwia­stu­na fil­mo­we­go jest sztu­ką. Tra­iler musi nie tyl­ko zain­te­re­so­wać poten­cjal­ne­go widza, ale jed­no­cze­śnie nie zdra­dzić fabu­ły fil­mu i przy oka­zji wyglą­dać na tyle cool, by inter­nau­ci chcie­li go udo­stęp­niać i oglą­dać nie­skoń­czo­ną ilość razy. Dodat­ko­wym „wyznacz­ni­kiem jako­ści” jest moim zda­niem to, ile razy zwia­stun został zmał­po­wa­ny. A dokład­niej ile powsta­ło fanow­skich zwia­stu­nów w sty­lu ory­gi­nal­ne­go trailera.

I tak przy­kła­do­wo, na YouTu­be moż­na zna­leźć zwia­stun Dok­to­ra Strange'a w sty­lu Incep­cji, Kapi­ta­na Ame­ry­ki w sty­lu Dead­po­ola, Straż­ni­ków Galak­ty­ki w sty­lu Suici­de Squ­ad albo Suici­de Squ­ad w sty­lu Straż­ni­ków Galak­ty­ki. Bo tak, zapo­wie­dzi Incep­cji, Dead­po­ola, Straż­ni­ków Galak­ty­kiSuici­de Squ­ad same w sobie były spo­ko (nawet, jeśli pro­mo­wa­ły nie do koń­ca uda­ne fil­my) i wła­śnie dla­te­go zain­spi­ro­wa­ły fanów do stwo­rze­nia nowych fanvi­dów, na ich podstawie.

Świet­nym pomy­słem jest tak­że robie­nie zwia­stu­nów sta­rych fil­mów w sty­lu nowych tra­ile­rów. Takie fanvi­dy nie tyl­ko pozwa­la­ją fanom wyła­do­wać się twór­czo, ale tak­że są świet­nym spo­so­bem na to, by rekla­mo­wać pro­duk­cje sprzed kil­ku, kil­ku­na­stu lub nawet kil­ku­dzie­się­ciu lat wśród młod­szych widzów. Bo kto nie sku­sił­by się na obej­rze­nie Gwiezd­nych Wojen po zoba­cze­niu zwia­stu­na w sty­lu Straż­ni­ków Galak­ty­ki, Wład­cy Pier­ście­ni po tra­ile­rze w sty­lu Prze­bu­dze­nia Mocy albo Mrocz­ne­go Ryce­rza po zapo­wie­dzi w sty­lu Suici­de Squ­ad?

Ach, no i nie zapo­mi­naj­my o tym, że ist­nie­ją też zwia­stu­ny w sty­lu zwia­stu­nów, któ­re są paro­dią. Przy­kła­dem niech będą Auta w sty­lu Mad Maxa, wybu­cho­we Wożąc Panią Daisy w sty­lu Dri­ve Angry lub (cał­kiem dobrze wyko­na­ne) połą­cze­nie 50 twa­rzy Grey'aNagiej bro­ni.

Wspo­mnia­łam o pro­duk­cjach fil­mo­wych, ale prze­cież fanvi­dy two­rzą tak­że fani seria­li. I po zoba­cze­niu nie­któ­rych z nich, aż chcia­ło­by się iść do kina na Wal­king Dead w sty­lu Zom­bie­land albo Dok­to­ra Who w sty­lu Rogue One lub (zno­wu!) Straż­ni­ków Galak­ty­ki. Nie zapo­mi­naj­my też o Grze o Tron w sty­lu Suici­de Squ­ad, któ­ra wyglą­da jak film przy­go­do­wy w kate­go­rii PG-13 (co tak na mar­gi­ne­sie świet­nie poka­zu­je, jak bar­dzo zwia­stu­ny mogą kłamać).

Przy oka­zji, Pola­cy nie gęsi i też swo­je zwia­stu­ny w sty­lu zwia­stu­nów mają. Przy czym u nas panu­je moda na poka­zy­wa­nie pol­skich fil­mów i seria­li w ame­ry­kań­skim stylu.

Zda­rza­ją się też sytu­acje odwrot­nie, czy­li takie, kie­dy ame­ry­kań­ska pro­duk­cja uda­je pol­ski zwia­stun.

Nie tylko trailery

Sko­ro poru­szy­łam temat zwia­stu­nów w sty­lu zwia­stu­nów, muszę przy oka­zji wspo­mnieć o dru­gim, podob­nym zja­wi­sku, jakim jest two­rze­nie czo­łó­wek seria­li w sty­lu innych czo­łó­wek. W tym przy­pad­ku naj­częst­szym źró­dłem inspi­ra­cji są Przy­ja­cie­le. Kie­dy w tle sły­chać I'll Be The­re For You, na zgra­ną pacz­kę wyglą­da zarów­no Dru­ży­na Pier­ście­nia, jak i weso­ła eki­pa dok­to­ra House'a.

Jed­nak Przy­ja­cie­le to nie wszyst­ko. Gwiezd­ne Woj­ny pre­zen­tu­ją się świet­nie, gdy w tle przy­gry­wa motyw z Mac­Gy­ve­ra, boha­te­ro­wie Mrocz­ne­go Ryce­rza są ide­al­ny­mi kan­dy­da­ta­mi na Dru­ży­nę A, a DeLo­re­an świet­nie spi­sał­by się w roli KITT-a.

O ile w przy­pad­ku zwia­stu­nów w sty­lu zwia­stu­nów popu­lar­ne jest odmła­dza­nie sta­rych pro­duk­cji, tak w przy­pad­ku czo­łó­wek w sty­lu czo­łó­wek trend jest odwrot­ny – fani lubią robić ope­ning cre­dit­sy w sty­lu retro (z obo­wiąz­ko­wym fil­trem „popsu­ta kase­ta VHS” nało­żo­nym na nagra­nie). W takim przy­pad­ku napi­sy otwie­ra­ją­ce Grę o Tron albo Bre­aking Bad wyglą­da­ją, jak wycię­te z sobot­niej ramów­ki z lat dzie­więć­dzie­sią­tych. Na wyróż­nie­nie zasłu­gu­je nato­miast czo­łów­ka Westworld, któ­rej twór­ca, zamiast odpo­wied­nie­go mon­ta­żu frag­men­tów seria­lu, zde­cy­do­wał się na coś bar­dziej autorskiego:

W stylu Logana

Wróć­my do zwia­stu­nów w sty­lu zwia­stu­nów fil­mo­wych. I do pierw­sze­go tra­ile­ra Loga­na, któ­ry stał się przy­czyn­kiem do powsta­nia dzi­siej­sze­go wpi­su. Jak słusz­nie zauwa­żył Icha­bod, zwia­stun jest cool, bo pod­ło­ży­li do nie­go faj­ną muzy­kę. Bez niej całość nie robi­ła­by takie­go wra­że­nia. Zga­dzam się z tym, ale jed­no­cze­śnie hej, w przy­pad­ku więk­szo­ści tra­ile­rów głów­nym ele­men­tem decy­du­ją­cym o ich faj­no­ści jest pod­kład muzycz­ny. I wła­śnie dzię­ki muzy­ce Johnny'ego Casha wie­le osób nie tyl­ko zachwy­ci­ło się zwia­stu­nem Loga­na, ale też zaczę­ło two­rzyć inne tra­ile­ry w tym sty­lu. Na YouTu­be znaj­dzie­cie więc wysty­li­zo­wa­ne­go na Loga­na Obi-Wan Keno­bie­go, Super­ma­na, Dzie­sią­te­go, Jede­na­ste­goDwu­na­ste­go Dok­to­ra, a nawet… Woody'ego z Toy Sto­ry. A to tyl­ko kil­ka z wie­lu przy­kła­dów. Podej­rze­wam, że pra­wie każ­dy, w mia­rę popu­lar­ny boha­ter fil­mu, seria­lu lub gry posia­da swo­je­go „Logan styla”.

No wła­śnie – pra­wie każ­dy. W całym tym zesta­wie­niu był jeden brak, któ­ry bar­dzo mi doskwie­rał. W myśl zasa­dy „bo jak nie ja, to kto” posta­no­wi­łam więc uzu­peł­nić tę lukę. I tak do gro­na posta­ci posia­da­ją­cych zwia­stun w sty­lu Loga­na dołą­czył jesz­cze jeden bohater:

Przy oka­zji, może­cie tak­że zoba­czyć wideo porów­nu­ją­ce mój zwia­stun z tym oryginalnym:

I tak, tęsk­nię za agen­tem Maho­ne. Choć jed­no­cze­śnie cie­szę się, że nie będzie go w nowym Pri­son Bre­aku.

Krótki termin przydatności

Pro­blem ze zwia­stu­na­mi pole­ga na tym, że szyb­ko prze­sta­ją być cool – albo poja­wia się inny, faj­niej­szy tra­iler, albo co gor­sza, film wcho­dzi do kin i oka­zu­je się, że wca­le nie był taki super, jak na zapo­wie­dziach. Ze zwia­stu­na­mi w sty­lu zwia­stu­nów jest podob­nie – kie­dy ory­gi­nal­ny tra­iler tra­ci na popu­lar­no­ści, z tymi fanow­ski­mi wer­sja­mi dzie­je się tak samo. Z tego powo­du mój zwia­stun w sty­lu Loga­na już dziś, w chwi­li publi­ka­cji, nie jest na cza­sie, bo pod koniec stycz­nia poja­wi­ła się dru­ga zapo­wiedź nowych przy­gód Wolve­ri­na i to wła­śnie na jej pod­sta­wie zaczy­na­ją powsta­wać nowe, fanow­skie zwia­stu­ny.

Pyta­nie więc, czy to wszyst­ko ma sens? Moim zda­niem – tak. Jeśli coś spra­wia radość fanom (a ja przy mon­to­wa­niu zwia­stu­na Mahone'a bawi­łam się świet­nie), nie ma w tym nicze­go złe­go. Poza tym dobrze zro­bio­ny fanvid będzie robił wra­że­nie nawet wte­dy, kie­dy moda na zwia­stun, na pod­sta­wie któ­re­go był zro­bio­ny, daw­no przeminęła.

Zasta­na­wia mnie nato­miast, jakie jest wasze zda­nie na temat tego wszyst­kie­go. Czy lubi­cie oglą­dać fanow­skie zwia­stu­ny w sty­lu zwia­stu­nów (lub czo­łów­ki w sty­lu czo­łó­wek)? Czy macie swo­je ulu­bio­ne fanvi­dy tego typu? Czy w ogó­le zda­wa­li­ście sobie spra­wę z ist­nie­nia takich fil­mi­ków przed prze­czy­ta­niem moje­go Dyr­dy­ma­ła? I przede wszyst­kim: czy po zoba­cze­niu zro­bio­ne­go prze­ze mnie tra­ile­ra wybra­li­by­ście się do kina na film o agen­cie Maho­ne? ︎:)

źró­dło zdję­cia ilu­stru­ją­ce­go wpis (bez napi­sów): Col­li­der

Wpis pocho­dzi z poprzed­niej wer­sji blo­ga. Został zre­da­go­wa­ny i nie­znacz­nie zmodyfikowany.

Ory­gi­nal­ny tekst możesz prze­czy­tać tutaj.