Paul Kidby - Esmeralda Weatherwax (modyfikacja - Viveroth (Marek Magon))

Trzy­dzie­ści lat – to brzmi poważ­nie. Tym­cza­sem w gło­wie cią­gle jestem nasto­lat­ką (choć może nie tak do koń­ca, bo kie­dy byłam nasto­lat­ką, pró­bo­wa­łam zacho­wać się bar­dziej doro­śle). I czę­sto dzi­wię się, gdy ktoś powie do mnie „pro­szę pani” albo spoj­rzy zasko­czo­ny, kie­dy zro­bię coś niepoważnego.

Praw­da jest taka, że w życiu, tro­chę jak w grze – to, że wbi­łeś na trzy­dzie­sty level ozna­cza, że zdo­by­łeś dużo punk­tów doświad­cze­nia i możesz sta­wić czo­ło groź­niej­szym potwo­rom. Ale wca­le nie czy­ni cię mądrzej­szym od gra­cza na niż­szym poziomie.

Dla­te­go dzi­siaj, przy oka­zji uro­dzin, podzie­lę się z wami moim doświad­cze­niem. Nie dla­te­go, bo uwa­żam się za oso­bę mądrą i wykwa­li­fi­ko­wa­ną do udzie­la­nia rad. Po pro­stu w cią­gu tych trzy­dzie­stu lat zauwa­ży­łam kil­ka pra­wi­dło­wo­ści, któ­rych nie dostrze­ga­łam w młod­szym wie­ku. I kto wie – może te „mądro­ści” na coś się wam przy­da­dzą? ︎;)

1. Fajnie jest być fanem!

Nie daj sobie wmó­wić, że to głu­pie, nie­po­waż­ne i bez sen­su. Że tyl­ko mar­nu­jesz czas i pie­nią­dze. Jeśli spra­wia ci to radość, nie ma w tym nic złe­go. I zawsze jest to lep­szy popra­wiacz humo­ru niż alko­hol lub narkotyki.

Przy czym, bądź dobrym fanem. Czy­li takim, któ­ry sza­nu­je to albo tych, któ­rych lubi oraz innych fanów. I któ­ry nie ogra­ni­cza się tyl­ko i wyłącz­nie do wzdy­cha­nia do obiek­tu swo­ich wes­tchnień, ale któ­re­go bycie fanem w jakiś spo­sób rozwija.

Co rów­nie waż­ne – nie prze­sa­dzaj. Nikt nie lubi psy­ho-fanów. Nawet inni fani. Bycie fanem powin­no być miłym dodat­kiem do two­je­go życia, a nie głów­nym celem two­je­go istnienia.

I na koniec – noś fanow­skie koszul­ki. Dzię­ki nim czło­wiek czu­je się bar­dziej cool. A dobra fanow­ska koszul­ka jest zapro­jek­to­wa­na tak, że postron­ni ludzie nie zwró­cą uwa­gi na to, jaki wzo­rek nosisz dum­nie na pier­si. Nato­miast inni fani dostrze­gą go od razu. Co pozwo­li ci odkryć, jak wie­lu innych ludzi w two­im oto­cze­niu lubi to samo, co ty.

2. Obejrzyj film lub serial o którym myślisz, że na pewno ci się nie spodoba

To tro­chę jak z oce­nia­niem książ­ki po okład­ce. I jest to w pew­nym sen­sie sytu­acja ide­al­na. Bo jeśli pro­duk­cja napraw­dę oka­że się nie­tra­fio­na – nie poczu­jesz roz­cza­ro­wa­nia. Nato­miast jeśli taki film lub serial przy­pad­nie ci do gustu – nie­spo­dzian­ka będzie podwójna.

Tyl­ko uwa­żaj, bo może się oka­zać, że coś, o czym myśla­łeś, że na pew­no nie przy­pad­nie ci do gustu, spodo­ba ci się tak bar­dzo, że poko­chasz to całym sercem!

3. Nie męcz się oglądaniem seriali, które ci się nie podobają

Serial, to nie szkol­na lek­tu­ra obo­wiąz­ko­wa. Jeśli ktoś ci mówi, że jakaś pro­duk­cja jest genial­na i każ­dy, koniecz­nie powi­nien ją zoba­czyć, a tobie jej oglą­da­nie spra­wia trud­ność – nie męcz się. Prze­cież nikt nie będzie cię o ten serial pytał na maturze.

I choć wiem, że to może być trud­ne – prze­łam się i odpuść sobie te seria­le, któ­re śle­dzisz od lat, a któ­rych oglą­da­nie od jakie­goś cza­su prze­sta­ło spra­wiać ci radość. Pisa­łam o tym już kie­dyś na Dyr­dy­ma­łach – tak, to będzie bole­sne roz­sta­nie. Ale sko­ro dana pro­duk­cja prze­sta­ła cię cie­szyć, nie ma sen­su poświę­cać jej czasu.

4. Nie pirać, jeśli nie musisz

Nie jestem hipo­kry­tą. Wiem, że nie­któ­rych seria­li nie da się w Pol­sce obej­rzeć legal­nie. Albo da się, ale czło­wie­ka zwy­czaj­nie nie stać na wyku­pie­nie abo­na­men­tu na Net­fli­xie. Albo da się ina­czej, niż na Net­fli­xie, ale jest to total­nie nie­opła­cal­ne, bo dla jed­ne­go tytu­łu nikt przy zdro­wych zmy­słach nie wyku­pi pakie­tu kablów­ki pre­mium w abo­na­men­cie na dwa lata.

Z dru­giej stro­ny wiem, że ist­nie­je masa ludzi, któ­rzy pira­cą z przy­zwy­cza­je­nia, bo nauczy­li się korzy­stać z jakie­goś ser­wi­su i odru­cho­wo szu­ka­ją mate­ria­łów wła­śnie tam. Są też tacy, któ­rych stać na wyku­pie­nie abo­na­men­tu, ale stwier­dza­ją: „cze­mu mam za to pła­cić, sko­ro gdzieś indziej to samo jest za darmo?”.

Moim zda­niem do pła­ce­nia za kul­tu­rę trze­ba po pro­stu doro­snąć. Zmie­nić podej­ście z „hur­ra, mogę to mieć za dar­mo”, na „hur­ra, mogę zapła­cić i tym samym wes­przeć twór­cę”. Bo kie­dy pła­cisz za kul­tu­rę, sta­jesz się tak napraw­dę mece­na­sem. A mece­nas kul­tu­ry – to prze­cież brzmi dumnie!

5. Kup czytnik ebooków

Popeł­ni­łam kie­dyś na ten temat dłu­gie­go Dyr­dy­ma­ła, dla­te­go teraz napi­szę krót­ko – naj­lep­sze urzą­dze­nie elek­tro­nicz­ne (a może nawet naj­lep­sza rzecz w ogó­le) jaką posia­dam to czyt­nik ebo­oków. Żaden inny gadżet nie zmie­nił moje­go życia tak bar­dzo i pozy­tyw­nie, jak on. Dla­te­go z całe­go ser­ca pole­cam zakup takie­go urzą­dze­nia. Jeśli lubisz czy­tać książ­ki – będziesz ich czy­tać jesz­cze wię­cej. A jeśli czy­tasz tyl­ko spo­ra­dycz­nie – dzię­ki czyt­ni­ko­wi ebo­oków nie będziesz mógł ode­rwać się od lektury.

6. Podpisuj urządzenia elektroniczne

Koja­rzysz histo­rię o tym, jak ktoś zna­lazł apa­rat foto­gra­ficz­ny, a potem przy pomo­cy zdjęć odkry­tych w jego pamię­ci, po mie­sią­cach poszu­ki­wań uda­ło mu się zna­leźć wła­ści­cie­la urzą­dze­nia i zwró­cić zgu­bę? Brzmi wzru­sza­ją­co, ale powiedz­my sobie szcze­rze – nie każ­dy będzie miał tyle szczę­ścia i zapa­łu. A prze­cież ist­nie­je pro­sty spo­sób, by uczci­we­mu zna­laz­cy pomóc oddać to, co odnalazł!

Wystar­czy, że w pamię­ci każ­de­go urzą­dze­nia elek­tro­nicz­ne­go, któ­re posia­dasz, zapi­szesz nie­wiel­ki plik tek­sto­wy (naj­le­piej w for­ma­cie TXT – bo bez pro­ble­mu odczy­ta go każ­dy kom­pu­ter), w któ­rym podasz swo­je dane kon­tak­to­we – numer tele­fo­nu lub adres ema­il. Ja taki plik nazy­wam zawsze:
_DO ZNALAZCY URZĄDZENIA.txt
…i two­rzę dodat­ko­wo taki sam plik w wer­sji angielskiej:
_IF YOU FOUND THIS DEVICE.txt

Znak _ na począt­ku nazwy jest dodat­ko­wym uła­twie­niem – dzię­ki nie­mu ist­nie­ją spo­re szan­se na to, że plik wyświe­tli się na począt­ku listy rzecz zapi­sa­nych w pamię­ci urządzenia.

7. Wykonuj zapasowe kopie danych

Urzą­dze­nia elek­tro­nicz­ne mają to do sie­bie, że lubią się psuć. Nie­spo­dzie­wa­nie i zazwy­czaj na amen. CYK! i w jed­nej chwi­li tra­cisz nie tyl­ko napi­sa­ną do poło­wy pra­cę magi­ster­ską, ale też wszyst­kie zdję­cia z dzie­ciń­stwa. Rze­czy nie­za­stą­pio­ne prze­pa­da­ją na zawsze. Brzmi strasz­nie, prawda?

Wła­śnie dla­te­go war­to zain­we­sto­wać w prze­no­śny dysk (a naj­le­piej dwa, na wypa­dek, jak­by ten pierw­szy się zepsuł) i co jakiś czas kopio­wać na nie­go zawar­tość swo­je­go kom­pu­te­ra. Dodat­ko­wo mniej­sze rze­czy moż­na prze­rzu­cić na dysk w chmurze.

8. Poświęć czas na skonfigurowanie programów komputerowych, z których często korzystasz

Świet­nym przy­kła­dem tego, jak dzia­ła Test mar­smal­low są pro­gra­my kom­pu­te­ro­we. Dla­cze­go? Zauwa­ży­łam, że ludzie czę­sto w ogó­le ich nie per­so­na­li­zu­ją, bo się im nie chce. A prze­cież to są rze­czy, z któ­rych korzy­sta­ją na co dzień. I mogli­by na przy­kład zmie­nić kolej­ność iko­nek w taki spo­sób, by łatwiej było im się do nich dostać. Albo przy­pi­sać jakiejś funk­cji skrót kla­wia­tu­ro­wy. Lub po pro­stu – zmie­nić wygląd programu.

Ludzie nie wyko­nu­ją tych czyn­no­ści, bo szko­da im cza­su na kon­fi­gu­ra­cję pro­gra­mu. I w ogó­le nie zasta­na­wia­ją się nad tym, ile cza­su zyska­li­by póź­niej, gdy­by taką kon­fi­gu­ra­cję wyko­na­li. Dla­te­go nie bądź leniem, ułatw sobie życie i pogrzeb w usta­wie­niach pro­gra­mów, z któ­rych czę­sto korzy­stasz. Pole­cam zacząć od prze­glą­dar­ki inter­ne­to­wej. ︎;)

9. Nie rezygnuj z eksperymentowania i odkrywania nowych rzeczy

Nie­któ­rzy wyzna­ją zasa­dę, że lep­sze jest wro­giem dobre­go i kur­czo­wo trzy­ma­ją się sta­rych nawy­ków. Tym­cza­sem odkry­wa­nie nowych rze­czy pozwa­la prze­rwać ruty­nę i poczuć się odro­bię jak odkryw­ca. A przy oka­zji jest to świet­ny tre­ning dla nasze­go umy­słu, bo taka zmia­na nawy­ków two­rzy nowe połą­cze­nia w mózgu.

Nie mówię tutaj o dra­stycz­nych zmia­nach, nie nama­wiam cię do tego, byś zaczął pisać lewą ręką (albo pra­wą, jeśli jesteś lewo­ręcz­ny). Po pro­stu spró­buj cza­sem ugo­to­wać coś według inne­go prze­pi­su, się­gnij po książ­kę, film lub serial z gatun­ku, któ­ry cię nie inte­re­su­je albo – wra­ca­jąc do tema­tu kom­pu­te­rów – spró­buj na przy­kład zacząć korzy­stać z innej prze­glą­dar­ki internetowej.

Jeśli zmia­ny ci się nie spodo­ba­ją, nic nie stoi na prze­szko­dzie, byś wró­cił do tego, co dobrze znasz. A po dro­dze może uda ci się odkryć coś napraw­dę przydatnego.

10. Smaki się zmieniają

Nie wiem, jak ty, ale mi w dzie­ciń­stwie napo­je takie, jak kawa lub piwo wyda­wa­ły się hmm… nie­ja­dal­ne. Nie mogłam zro­zu­mień, dla­cze­go doro­śli się katu­ją i spo­ży­wa­ją takie rzeczy.

Tym­cza­sem z wie­kiem per­cep­cja sma­ków się zmie­nia, dzię­ki cze­mu picie kawy lub piwa może stać się przy­jem­no­ścią. Ale kawa i piwo to nie wszyst­ko! Czę­sto uni­ka­my jedze­nia rze­czy, któ­re nie sma­ko­wa­ły nam w dzie­ciń­stwie. Ale jaką mamy pew­ność, że cały czas nam one nie sma­ku­ją, sko­ro ostat­ni raz spo­ży­wa­li­śmy je jako pięciolatki?

War­to też spró­bo­wać tej samej potra­wy, ale przy­rzą­dzo­nej w inny spo­sób. Podam pro­sty przy­kład: w dzie­ciń­stwie nie­na­wi­dzi­łam pić mle­ka. Dopie­ro na stu­diach odkry­łam, że pro­ble­mem nie było mle­ko samo w sobie, tyl­ko jego tem­pe­ra­tu­ra. Gorą­ce mle­ko jest paskud­ne, ale zim­ne sma­ku­je super!

11. Spróbuj odkryć swój ulubiony gatunek niektórych potraw

Moc­no wią­że się to z tym, co napi­sa­łam wyżej. Lubi­my uogól­niać, mówi­my „ryby”, „ziem­nia­ki” albo „piwo”. I jeśli któ­raś z tych rze­czy nam nie sma­ku­je, prze­kre­śla­my wszyst­ko z danej dzie­dzi­ny. Tym­cza­sem nie­mal każ­dy pro­dukt spo­żyw­czy ma róż­ne warian­ty i gatun­ki. Pstrąg sma­ku­je ina­czej, niż labraks, ziem­niak ziem­nia­ko­wi nie jest rów­ny, a w nie­któ­rych skle­pach wybór piw jest tak duży, że czło­wiek popadł­by w alko­ho­lizm, gdy­by chciał spró­bo­wać wszyst­kich smaków.

Dla­te­go znów: war­to się prze­móc i eks­pe­ry­men­to­wać. Moż­na wte­dy na przy­kład odkryć, że choć gene­ral­nie nie prze­pa­da się za ryba­mi, to aku­rat labrak­sy bar­dzo nam smakują.

12. Nie przyprawiaj

Przy­pra­wy powin­ny pod­kre­ślać smak potraw, a nie być sma­kiem samym w sobie. Pomyśl o tym, zanim doso­lisz zupę przed jej skosz­to­wa­niem albo obfi­cie pole­jesz piz­zę ket­chu­pem, zanim w ogó­le ją ugryziesz.

A przy oka­zji – zre­zy­gnuj ze sło­dze­nia her­ba­ty. Bez tego nigdy w peł­ni nie poj­miesz, dla­cze­go ist­nie­je tak wie­le róż­nych rodza­jów tego napoju.

13. Potrawy gotowane na parze są super!

Tak, jak ebo­oki sta­ły się dla mnie naj­więk­szym odkry­ciem „kul­tu­ral­nym”, tak samo paro­war jest naj­więk­szym odkry­ciem kulinarnym.

Potra­wy goto­wa­ne w ten spo­sób sta­ją się w pew­nym sen­sie pucha­te – deli­kat­niej­sze, niż przy­rzą­dza­ne w inny spo­sób. A sam paro­war jest urzą­dze­niem ide­al­nym dla lenia takie­go, jak ja. Ot – wle­wam wodę i nasta­wiam minut­nik – nie muszę bez­czyn­nie stać w kuch­ni i co jakiś czas coś mie­szać w garn­kach, bo ina­czej przy­pa­li się lub wykipi.

14. Jedz zdrową żywność i dbaj o środowisko

Wbrew ste­reo­ty­pom – zdro­wa i eko­lo­gicz­na żyw­ność nie jest bar­dzo dro­ga. Wystar­czy, że kupu­je się ją w skle­pie inter­ne­to­wym. A przy oka­zji dzię­ki takim zaku­pom moż­na odkryć masę nowych, pysz­nych rze­czy do jedze­nia (ja ostat­nio zako­cha­łam się w karo­bie).

Co do dba­nia o śro­do­wi­sko – nie cho­dzi o to, by zostać eko-świ­rem, ale o pro­ste dzia­ła­nia, któ­re bez więk­sze­go wysił­ku może pod­jąć każ­dy. Przy­kła­do­wo nie kupuj co chwi­lę nowych, pół­li­tro­wych bute­lek z wodą mine­ral­ną. Możesz je uzu­peł­niać wodą z więk­szej butel­ki albo zwy­kłą kranówką.

15. Dobre buty to podstawa

Naj­lep­sza rada, jaką kie­dy­kol­wiek usły­sza­łam: zain­we­stuj w buty spor­to­we. I od tam­tej chwi­li w takich butach nie tyl­ko bie­gam, ale też cho­dzę. Bo nic nie polep­sza kom­for­tu życia tak bar­dzo, jak dobre obu­wie. I wca­le nie trze­ba na nie­go wyda­wać for­tu­ny – wystar­czy polo­wać na pro­mo­cje oraz pose­zo­no­we wyprzedaże.

16. Nie wierz w prognozy pogody

Zawsze powta­rzam, że pro­gno­zy pogo­dy spraw­dza­ją się tak samo, jak horo­sko­py, czy­li nie zawsze. I podob­nie, jak horo­sko­pa­mi, moż­na się nimi suge­ro­wać, ale nie nale­ży im ufać cał­ko­wi­cie. Zwłasz­cza, kie­dy zapo­wia­da­ją deszcz – w takich sytu­acjach war­to myśleć pozy­tyw­nie i liczyć na słoń­ce. Nie mam poję­cia cze­mu, ale to czę­sto prze­pę­dza chmury.

17. Oscar Wilde miał rację – ludzie bywają nudni

Absur­dem jest dzie­lić ludzi na dobrych i złych. Ludzie są albo cza­ru­ją­cy albo nud­ni. – pisał Oscar Wil­de. To praw­da! Każ­dy ma wady i zale­ty, nikt nie jest stu­pro­cen­to­wo dobry albo zły. A obco­wa­nie z naj­mil­szym czło­wie­kiem na świe­cie może oka­zać się tor­tu­rą, jeśli dana oso­ba będzie strasz­li­wym nudziarzem.

Przy czym Wil­de zapo­mniał wspo­mnieć o jesz­cze jed­nym typie ludzi – o oso­bach, któ­re są iry­tu­ją­ce. Ale znów – nie­ko­niecz­nie z powo­du wro­dzo­nej zło­śli­wo­ści. Tacy ludzie czę­sto wku­rza­ją wszyst­kich wokół, w ogó­le nie zda­jąc sobie z tego sprawy.

18. Nie generalizuj – świat nie jest czarno-biały

Wyda­wać by się mogło, że to oczy­wi­sta oczy­wi­stość, ale w inter­ne­cie masa osób zda­je się o tym zapo­mi­nać. Nie ma tych dobrych i tych złych (są tyl­ko ci cza­ru­ją­cy, ci nud­ni i ci iry­tu­ją­cy). Nie­wie­lu jest cał­ko­wi­cie „za” lub „prze­ciw”. Więk­szość się waha i ma wąt­pli­wo­ści. Pamię­taj o tym i przy oka­zji cza­sem zasta­nów się nad tym, co kie­ru­je tą dru­gą oso­bą, co spra­wi­ło, że myśli ona ina­czej niż ty.

19. Zastanów się dwa razy, zanim coś skomentujesz i nie szerz nienawiści w internecie

Cza­sem myślę, że inter­net był­by lep­szym miej­scem, gdy­by ludzie po pierw­sze uważ­nie czy­ta­li arty­ku­ły, któ­re komen­tu­ją. Po dru­gie przed napi­sa­niem komen­ta­rza ode­tchnę­li kil­ka minut i zasta­no­wi­li się, czy na pew­no chcą daną rzecz napi­sać. I po trze­cie, po napi­sa­niu komen­ta­rza znów docze­ka­li dłuż­szą chwi­lę, prze­czy­ta­li komen­tarz jesz­cze raz i dopie­ro wte­dy pod­ję­li decy­zję, czy na pew­no chcą go opublikować.

Wiem, że tutaj, na Dyr­dy­ma­łach powyż­szy pro­blem nie ist­nie­je, ale w innych miej­scach już tak. Dla­te­go myślę, że war­to powta­rzać w kół­ko i gdzie się tyl­ko da – zasta­nów się dwa razy, zanim skomentujesz.

A co do nie sze­rze­nia nie­na­wi­ści, nie cho­dzi tu tyl­ko o hej­to­wa­nie innych osób, ale gene­ral­nie o to, by nie poda­wać dalej nega­tyw­nych tre­ści. Bo złe wia­do­mo­ści są jak wirus i szko­da nim „zara­żać innych” (i znów: popeł­ni­łam kie­dyś dłu­gie­go Dyr­dy­ma­ła na ten temat).

20. Naucz się przyjmować komplementy i komplementuj innych

W Pol­sce mamy pew­ne­go rodza­ju para­doks kul­tu­ral­ny. Z jed­nej stro­ny, kie­dy ktoś nas chwa­li, wypa­da nam zacho­wać skrom­ność, mach­nąć ręką i z zaże­no­wa­niem stwier­dzić, że to prze­cież nic wiel­kie­go. Z dru­giej – pra­wie­nie kom­ple­men­tów jest uzna­wa­ne za prze­jaw lizu­so­stwa, przez co, kie­dy sły­szy­my od kogoś dobre sło­wo, natych­miast zaczy­na­my się zasta­na­wiać: „czy on to powie­dział od ser­ca, czy miał jakiś ukry­ty motyw?”. Co z kolei powo­du­je, że sami rzad­ko chwa­li­my innych, by ktoś nie wziął nas za wazeliniarzy.

War­to wyjść z tego błęd­ne­go koła. Choć wiem, że jest to trud­ne. Mi samej nie uda­ło się tego zro­bić cał­ko­wi­cie, ale pró­bu­ję. Mały­mi krocz­ka­mi. Kie­dy ktoś mnie chwa­li, sta­ram się z dumą powie­dzieć „dzię­ku­ję”. A kie­dy ktoś inny doko­na cze­goś, co wzbu­dza mój podziw – mówię o tym tej oso­bie. I ponie­waż wiem, że ja pra­wię kom­ple­men­ty innym zupeł­nie bez­in­te­re­sow­nie, bo na to zasłu­gu­ją – kie­dy sama sły­szę pochwa­łę od kogoś inne­go, w mojej gło­wie czer­wo­na lamp­ka „to podej­rza­ne, kry­je się za tym jakiś ukry­ty motyw!” świe­ci się znacz­nie słabiej.

Nie wiem, jak to wyglą­da w two­im przy­pad­ku i czy rów­nież zma­gasz się z podob­nym pro­ble­mem. Ale jeśli tak – spró­buj, podob­nie jak ja, zmie­nić nasta­wie­nie. To nie będzie łatwe, ale war­to pod­jąć ten wysiłek.

21. Nie zmieniaj swojego hobby w pracę

Nie­któ­rzy twier­dzą ina­czej, mówią, że ten, kto w pra­cy robi to, co kocha, tak napraw­dę nie czu­je, że pra­cu­je. Ja jestem odmien­ne­go zdania.

Rzecz w tym, że hob­by jest faj­ne, kie­dy zaj­mu­je­my się nim wte­dy, gdy mamy na to ocho­tę, a nie osiem godzin dzien­ne, przez pięć dni w tygo­dniu, bez wzglę­du na to, czy tego chce­my, czy nie. Hob­by spra­wia radość, kie­dy nie goni nas deadli­ne i nie przej­mu­je­my się sta­ty­sty­ką pra­cy. I kie­dy nie musi­my iść na kom­pro­mis, robić cze­goś nie po naszej myśli – tak, jak chce tego nasz szef lub klient.

Oczy­wi­ście war­to spró­bo­wać i zary­zy­ko­wać. Może rze­czy­wi­ście dzię­ki temu uda ci się zna­leźć naj­lep­szą pra­cę na świe­cie. Ale rów­nie praw­do­po­dob­ne jest to, że stra­cisz hob­by, a pra­ca sta­nie się dla cie­bie podwój­ną udręką.

22. Z czasem czas zacznie mieć dla ciebie większą wartość, niż pieniądze

Nie rozu­mia­łam tego, kie­dy mówi­li mi to moi rodzi­ce. I jeśli jesteś mło­dy, praw­do­po­dob­nie też tego nie pojmiesz.

Rzecz w tym, że z wie­kiem czas napraw­dę zaczy­na pły­nąć szyb­ciej. A ruty­na pra­cy dodat­ko­wo spra­wia, że dni, mie­sią­ce i lata mija­ją w oka mgnie­niu. Prze­cież zale­d­wie wczo­raj zwie­dza­łam Lon­dyn, a tak napraw­dę było to pra­wie dwa mie­sią­ce temu!

Dodat­ko­wo pra­ca, poza cza­sem, zabie­ra też ener­gię i czę­sto ogłu­pia. Co powo­du­je, że po powro­cie do domu, czło­wiek niby ma czas dla sie­bie, ale tak napraw­dę snu­je się po miesz­ka­niu leni­wie, jak bez­mó­zgie zom­bie. A kie­dy w koń­cu uda­je mu się z tego letar­gu otrzą­snąć, oka­zu­je się, że wybi­ła pół­noc i trze­ba iść spać, by mieć siłę na kolej­ny dzień pracy.

Brzmi prze­ra­ża­ją­co, ale nie piszę tego, by cię stra­szyć. Tyl­ko by zwró­cić ci uwa­gę na to, jak w życiu zmie­nia­ją się prio­ry­te­ty. Bo kie­dyś wola­łam poświę­cić czas, by zaosz­czę­dzić na coś pie­nią­dze, a dziś odwrot­nie – wolę dopła­cić, by nie tra­cić na coś czasu.

23. Nie bój się czasem marnować czasu

Wbrew temu, co napi­sa­łam wcze­śniej – nie daj się zwa­rio­wać. Tak, czas jest naj­war­to­ściow­szym zaso­bem, jakim dys­po­nu­jesz, ale nie miej wyrzu­tów sumie­nia, jeśli cza­sem zaprze­pa­ścisz go na głu­po­ty. Nie­waż­ne, czy to będą gry kom­pu­te­ro­we, seria­le tele­wi­zyj­ne, czy po pro­stu spa­nie w sobo­tę do dru­giej po połu­dniu. Cza­sem każ­dy musi wylu­zo­wać. Zasłu­gu­jesz na to i ten czas tak napraw­dę wca­le nie był stracony.

24. Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem

Jeśli czy­ta­łeś Mistrza i Mał­go­rza­tę to wiesz, że nie ma co przej­mo­wać się dale­ką przy­szło­ścią, bo nie wie­my, co spo­tka nas za pięć minut. Oczy­wi­ście nie ozna­cza to, że nie nale­ży zupeł­nie się nie przej­mo­wać i nie odkła­dać na emeryturę.

Los bywa zło­śli­wy, spra­wia, że w jed­nym mie­sią­cu może­my dobrze bawić się na wcza­sach, a w następ­nym, w naszym życiu będzie się psu­ła jed­na rzecz za drugą.

Brzmi pesy­mi­stycz­nie, ale chcę przez to powie­dzieć, że w takich sytu­acjach nie nale­ży się przej­mo­wać, że coś nie poszło zgod­nie z pla­nem. Trze­ba wziąć się w garść i impro­wi­zo­wać. Zwłasz­cza, że nie­pla­no­wa­ne rze­czy wca­le nie muszą być złe – cza­sem kata­stro­fa może prze­ro­dzić się w coś dobre­go. Z tym, że my o tym jesz­cze nie wie­my, bo prze­cież nie zna­my przyszłości.

25. Nie bój się być smutny, ale nie popadaj w rozpacz

Kie­dy już przy­da­rzy się coś złe­go – daj sobie czas na smu­tek, nie walcz z tym. Kolej­ny nauko­wy fakt: łzy są zawo­rem bez­pie­czeń­stwa, poma­ga­ją uwol­nić z orga­ni­zmu nad­miar hor­mo­nów stresu.

Jed­no­cze­śnie smu­tek jest kolej­nym błęd­nym kołem – złe myśli powo­du­ją lawi­nę jesz­cze gor­szych myśli. Dla­te­go, choć wiem, że to trud­ne – żeby nie popaść w roz­pacz, spró­buj zająć umysł czymś innym. Czymś, co pochło­nie cię cał­ko­wi­cie. Oglą­daj sit­co­my, ukła­daj puz­zle – to już zale­ży od cie­bie. Mi poma­ga gra­nie w gry kom­pu­te­ro­we. W każ­dym razie mówią, że czas leczy rany, ale żeby te rany się zago­iły, nie możesz ich cią­gle roz­dra­py­wać. Potrze­bu­jesz ban­da­żu i będzie nim taki wła­śnie pochła­niacz myśli.

26. Twoja osobowość cały czas się zmienia

Pisa­łam już o zmia­nie sma­ków, ale to prze­cież nie wszyst­ko. Z naszą oso­bo­wo­ścią jest tro­chę podob­nie, jak z wyglą­dem – na co dzień nie widzi­my róż­ni­cy, dopie­ro jak spoj­rzy­my na sta­re zdję­cia, dostrze­ga­my, jak bar­dzo się zmie­ni­li­śmy. Poza tym zmie­nia­ją nas nie tyl­ko nasze doświad­cze­nia, ale też z cza­sem nasz mózg dzia­ła tro­chę ina­czej. I sko­ro może się nam zmie­nić smak, to inne zmy­sły także.

Piszę o tym, bo cza­sem war­to sobie te zmia­ny uświa­do­mić. Moim ulu­bio­nym kolo­rem odkąd pamię­tam był nie­bie­ski. Nie­mal bez zasta­no­wie­nia zawsze wybie­ra­łam rze­czy w tym kolo­rze. Z tym, że ostat­nio ten wybór prze­stał być dla mnie taki oczy­wi­sty. Dla­cze­go? Co się ze mną dzie­je? O co cho­dzi? W koń­cu się zorien­to­wa­łam, że teraz bar­dziej lubię kolor poma­rań­czo­wy. Cze­mu tak się sta­ło i kie­dy nastą­pi­ła ta zmia­na? Nie mam zie­lo­ne­go poję­cia. Rzecz w tym, że uda­ło mi się to „odkryć”.

Dla­te­go pole­cam ci raz na jakiś czas zro­bić „rachu­nek sumie­nia”, wej­rzeć wgłąb sie­bie i zasta­no­wić się, jakim jesteś czło­wie­kiem. A nuż odkry­jesz w sobie cechy, o któ­rych ist­nie­niu nie mia­łeś bla­de­go pojęcia.

27. Czuj się dobrze we własnej skórze

Z zaak­cep­to­wa­niem sie­bie jest tro­chę tak, jak z tymi kom­ple­men­ta­mi. Nie­któ­rzy nie mają z tym pro­ble­mów, ja musia­łam nad tym dłu­go pracować.

Weź­my na przy­kład nie­do­sko­na­ło­ści skó­ry. Zawsze mia­łam z tego powo­du pew­ne kom­plek­sy. I cią­gle mam, ale jak­by mniej­sze. Co mi pomo­gło? Przede wszyst­kim uświa­do­mi­łam sobie, że inni ludzie też nie mają ide­al­nej cery, ale pod­czas obco­wa­nia z nimi pra­wie nigdy nie zwra­cam na to uwa­gi. A sko­ro tak, to oni pew­nie nie zwra­ca­ją uwa­gi na moje nie­do­sko­na­ło­ści. Po dru­gie pomo­gły mi social-media. Choć wiem, że zabrzmi to okrut­nie – odkry­łam, że wie­lu ludzi nie boi się dzie­lić zdję­cia­mi, na któ­rych nie wyglą­da­ją jak cele­bry­ci z okła­dek cza­so­pism. I wresz­cie po trze­cie, sko­ro już o cele­bry­tach mowa – nic tak nie pod­no­si mnie na duchu, jak oglą­da­nie fil­mów lub seria­li w wer­sji HD i odkry­wa­nie, że wie­lu akto­rów też nie wyglą­da ide­al­nie i nawet maki­jaż nie potra­fi tego cza­sem ukryć (choć na tych samych fil­mach w niskiej roz­dziel­czo­ści takich rze­czy już nie widać).

Dla­te­go zaak­cep­tuj to, kim jesteś i czuj się dobrze we wła­snej skó­rze. Oraz w ciu­chach, w któ­rych lubisz cho­dzić. Bo jeśli ty będziesz czuł się pew­nie, nikt inny nawet nie pomy­śli, że może być w tobie coś niedoskonałego.

28. Słuchaj i nie słuchaj rodziców

Oczy­wi­ście wie­le zale­ży od tego, jakie są two­je rela­cje z rodzi­ca­mi. Ale jeśli są zdro­we – twoi „sta­rusz­ko­wie” udzie­la­jąc ci rad chcą dla cie­bie jak naj­le­piej. A że mają więk­sze doświad­cze­nie od cie­bie – ich pora­dy mogą być cał­kiem dobre. Dla­te­go war­to ich słuchać.

Jed­no­cze­śnie pamię­taj, że to two­je życie. Jeśli chcia­łeś poma­lo­wać ścia­ny w swo­im w poko­ju na zie­lo­no, a on radzi­li, że inny kolor będzie lep­szy – zdaj się na sie­bie. W naj­gor­szym wypad­ku po wszyst­kim stwier­dzisz, że zie­lo­ny jed­nak nie był dobrym pomy­słem. Ale przy­naj­mniej dowiesz się tego na wła­snej skó­rze. Ina­czej cały czas będziesz się zasta­na­wiał, jak miesz­ka­ło­by ci się w zie­lo­nym pokoju.

Poza tym pamię­taj o tym, co napi­sa­łam wcze­śniej – two­ja oso­bo­wość się zmie­nia, a dla two­ich rodzi­ców zawsze będziesz dziec­kiem. I przez to cza­sem ich rady mogą zupeł­nie do cie­bie nie pasować.

Nie­mniej, bez wzglę­du na wszyst­ko – zawsze war­to pytać rodzi­ców o pora­dę i ich słu­chać. To, czy się czło­wiek do tych słów zasto­su­je, to już inna sprawa.

29. Zacznij pisać bloga

Nie dla sła­wy i pie­nię­dzy, tyl­ko dla sie­bie i dla zaba­wy. To nic nie kosz­tu­je. I nawet, jeśli nikt nie będzie cię czy­tał – lep­sze to, niż pisa­nie do szu­fla­dy, bo świa­do­mość tego, że ktoś jed­nak może twój tekst prze­czy­tać, spra­wia, iż czło­wiek bar­dziej się stara.

Przy oka­zji – no wła­śnie! – może się oka­zać, że ktoś zacznie cię czy­tać. A nawet komen­to­wać to, co napi­sa­łeś. I nagle odkry­jesz w inter­ne­cie przy­ja­ciół, któ­rych – gdy­by nie twój blog – nigdy byś nie poznał.

Dobrą alter­na­ty­wą dla blo­ga jest kanał na YouTu­be. Przy czym w tym przy­pad­ku two­rze­nie tre­ści – wbrew pozo­rom – wyma­ga znacz­nie więk­sze­go nakła­du pracy!

30. Nie słuchaj rad innych ludzi

Nikt nie wie, jak żyć. Mody prze­mi­ja­ją. Nor­my spo­łecz­ne się zmie­nia­ją. Pro­duk­ty, któ­re dziś są uzna­wa­ne za zdro­we, za kil­ka lat mogą oka­zać się tru­ją­ce. A ten tekst to tyl­ko Dyr­dy­mał, więc nie powi­nie­neś trak­to­wać go zbyt poważnie!

BONUS

Gene­ral­nie rekla­mom nie nale­ży ufać. Ta jest wyjąt­kiem. A ja od wie­lu lat sta­ram się postę­po­wać wedle porad w niej zawar­tych. Może ty powi­nie­neś zro­bić tak samo?

Najwspanialsi!

Ten wpis dedy­ku­ję mojej Rodzince.

A tak­że wszyst­kim innym, dobrym i nie­sa­mo­wi­tym ludziom, któ­rych spo­tka­łam na swo­jej drodze.


Dzię­ki wam te trzy­dzie­ści lat było dla mnie wspa­nia­łą przy­go­dą! Dzię­ku­ję!!! ︎:)

Rodzinka

autor gra­fi­ki ilu­stru­ją­cej wpis: Vive­roth (Marek Magon), na pod­sta­wie obra­zu Pau­la Kidby'ego

Wpis pocho­dzi z poprzed­niej wer­sji blo­ga. Został zre­da­go­wa­ny i nie­znacz­nie zmodyfikowany.

Ory­gi­nal­ny tekst możesz prze­czy­tać tutaj.