Z racji tego, że chcę coś napisać, a nie mam pomysłu na jakiś konkretny temat, to dziś będzie o pogodzie. A także o zimie i o wszystkich zjawiskach z nią związanych. Przygotujcie się na sporą dawkę marudzenia!
Zacznijmy od pogody
Jest zimno. I co więcej – jest śnieg. Nie mówię, że jestem całkowitą przeciwniczką białego puchu. Uważam, że śnieg jest fajny – ale tylko w święta. Po świętach powinien zniknąć i to jak najszybciej. Dlaczego tak uważam? Powód jest bardzo prosty – śnieg ogranicza ruch. Sprawia, że nie chce mi się wychodzić z domu, a gdy już się na to zdecyduję – to w zależności od tego, gdzie zmierzam – albo muszę przedzierać się pieszo przez zasypane ścieżki/chodniki, albo jestem uzależniona od komunikacji miejskiej. I – co jest w tym wszystkim najgorsze – nie mogę jeździć na rowerze.
Dla chcącego nic trudnego, powiecie. Pewnie, też tak pomyślałam. Dlatego dziś, nie zważając na panującą dookoła białość postanowiłam popedałować na uczelnię. Na początku było nawet przyjemnie – ubity, zmarznięty śnieg miło skrzypiał pod kołami mojej holenderki. Pierwszy problem pojawił się, gdy z głównej drogi zjechałam na polną, nieuczęszczaną przez samochody. Jechałam dalej, ale z każdą chwilą coraz wolniej i wolniej, aż w końcu zatrzymałam się całkowicie i już nie ruszyłam. Resztę drogi na kampus pokonałam pieszo, pchając obok siebie mój niezdolny do ruchu środek transportu. No, ale musiałam jeszcze wrócić. I w drugą stronę wcale nie było lepiej, bo zamiast polną drogą postanowiłam pojechać asfaltówką. A tu czekała na mnie kolejna niespodzianka – tak zwany czarny lód na jezdni. Udało się i (z duszą na ramieniu) dojechałam bez przewrotki, zaparkowałam moją dwukółkę i z żalem stwierdziłam, że będę się z nią musiała rozstać w najbliższym czasie.
A wszystko przez ten przeklęty śnieg, bo uwierzcie mi – gdy go nie ma – wszystkie trasy, które przemierzam są przejezdne cały czas, bez względu na pogodę.
Jak śnieg, to tylko w Zakopanem
Oczywiście nie twierdzę, że śniegu nie powinno być w ogóle. Niech sobie będzie, ale poza Krakowem (Krakowiacy, nie bijcie!). W takim Zakopanem na przykład śnieg musi być, bo jego brak jest katastrofą dla wszystkich osób przebywających w górach. Właściciele wyciągów narciarskich są wkurzeni, bo interes się im nie kręci i nie ma dutków. Turyści są niezadowoleni, bo nie mają gdzie pojeździć na nartach. I zwykli mieszkańcy Zakopanego są wkurzeni, bo wszyscy turyści zamiast być na stoku, szwendają się cały dzień po Krupówkach, co sprawia, że miasto z zatłoczonego zmienia się w cholernie zatłoczone.
No dobrze, może trochę przesadziłam ze stwierdzeniem, że wszyscy są z braku śniegu niezadowoleni. Właściciele sklepów na Krupówkach na pewno są szczęśliwi z dużego utargu. I właściciele pensjonatów też nie powinni narzekać, bo w końcu ludzie do nich przyjadą bez względu na pogodę (co nie zmienia faktu, że oni pewnie też będą narzekać na brak śniegu i słaby zarobek).
Dwupasmowe narzekanie
A skoro już wspomniałam o niezadowolonych turystach – najlepsze w tym wszystkim jest to, że oni i tak będą narzekać – nawet, gdy śniegu będzie po pachy. Bo jest tłok, bo stoi się w dużej kolejce do wyciągu, bo chleb jest droższy, niż w Warszawie i tak dalej. No i jeszcze (a może przede wszystkim) bo był korek do Zakopanego.
Ostatnio dużo się mówi o planach budowy dwupasmówki do miasta. Nie jestem temu przeciwna. Owszem, szkoda mi ludzi, którzy z tego powodu mogą stracić domy. Ale niestety, takie jest życie – drogę gdzieś trzeba wybudować. Mnie natomiast w tej kwestii zastanawia coś innego. OK, poszerzą jezdnię DO Zakopanego. A co będzie w samym Zakopanem? Z tego, co mi wiadomo, tam nie planują żadnej rozbudowy. Więc jeśli już zrobią tą dwupasmówkę, to w efekcie będzie tak, jak było w ostatni weekend w Nowym Targu – dwupasmówka jest i jest też korek. I to na dwa pasy, bo dwupasmówka się kończy i samochody z dwóch pasów muszą się nagle zmieścić na jednym. Dlatego póki co „autostrada” do Zakopanego naprawdę się nie nada i nie zmniejszy korków, uwierzcie mi.
Chciałam tu jeszcze zacytować tekst pewnej reklamy – „Nie jedźcie w góry!” – ale to i tak nie miało by większego sensu. Bo przecież i tak się tam wybierzecie. Bo Zakopane jest super, i Krupówki są super, i Małysz jest super, i śnieg jest super. I wszystko inne jest super – dla was, którzy nie wiedzą co to znaczy mieszkać w Zimowej Stolicy Tatr przez cały rok i podczas trwania każdego sezonu turystycznego.
Uff, to się rozpisałam. Koniec tego gderania.
autorka zdjęcia ilustrującego wpis: June Laves
Wpis pochodzi z poprzedniej wersji bloga. Został zredagowany i nieznacznie zmodyfikowany.
Oryginalny tekst możesz przeczytać w serwisie LiveJournal.